Olivia
Los Angeles jest jednym z miejsc, które zawsze chciałam odwiedzić. Mimo, że latanie samolotem nie jest moim ulubionym środkiem transportu. Tak naprawdę panicznie się boje latania samolotem, co wzbudziło we mnie niemały stres i jeszcze większy, bo przecież nie mogę się denerwować. Całą podróż umilił mi Niall, w takim stopniu, że nawet zapomniałam o ostatnich zdarzeniach. Po dotarciu na lotnisko w LA cieszyłam się przede wszystkim piękną pogodą i świetnym towarzystwem. Nikt nie wiedział, że słynne One Direction jest właśnie w mieście aniołów i będzie mieć niezwykłe wakacje. Paul postarał się o to, by ogłosić przełożenie trasy dopiero po naszym wyjeździe. Razem z chłopakami szkoda nam bardzo fanów ale wiem, że wszyscy zrozumieją, że każdy chce mieć chwile relaksu.
Tego samego dnia, postanowiłam się wyrwać z hotelu i zwiedzić trochę LA. Zamknięta dla innych plaża dawała nam wiele prywatności i uwalniała od paparazzi ale jednak wolałam pójść na spacer i obserwować ludzi mieszkających tutaj. Nie byłam widywana z chłopakami więc spokojnie mogłam wmieszać się w tłum. Oglądając piękny zachód słońca i jedząc jagodowe lody, ktoś wjechał na mnie na rolkach.
- Przepraszam, zagapiłam się. - różowosłosa dziewczyna uśmiechnęła się i zaczęłyśmy się śmiać. Tak poznałam Sam.
Kolejna, przypadkowo poznana osoba wywarła na mnie niemałe wrażenie. Sam jest zawodową tancerką w Nowym Jorku, teraz spędza czas u rodziców w LA. W ciągu naszej rozmowy zdążyłam się chyba trzy razy popłakać ze śmiechu. Na koniec wymieniłyśmy się numerami i musiałam szybko wracać do hotelu. Liam dzwonił, że za pół godziny zaczyna się impreza i muszę tam być. W ekspresowym tempie znalazłam się w hotelu i szukałam czegoś odpowiedniego, jak na imprezę na plaży. Po chwili szukania ubrań w walizce wybrałam ten zestaw. Teraz byłam gotowa na całonocną zabawę.
Stanęłam przy barze i zamówiłam drinka. Alkohol pozwoli mi się jeszcze lepiej bawić. Po wypiciu trunku ujrzałam idealnie zbudowanego Harry'ego. Teraz mogę się mu spokojnie przyglądać. Poprosiłam barmana o to samo i przypominałam sobie rozmę z chłopakiem w szpitalu:
-Olivia co się dzieje? Nie chce byś wścibski ale martwię się o Ciebie. - ton jego głosu wywierał na moim sercu kolejne piętno. Nie mogłam mu powiedzieć o mnie, o mojej przeszłości ani nawet o tym co mi dolega. Milczałam. Nawet nie umiałam mu spojrzeć w oczy, ze spuszczoną głową próbowałam tamować potok łez, który próbował się przebić przez zamknięte powieki. Słyszałam jak wstaje i nie mogę go zatrzymać. Nie umiem mu powiedzieć co czuje i czego chce od życia. Krótko po jego wyjściu, wszedł Liam. On nie zadawał pytań. Złapał mnie za rękę i milczał razem ze mną. Podniosłam wzrok i nasze spojrzenia się skrzyżowały. Uśmiechnął się delikatnie, ukazując w pełni swoje wsparcie i współczucie.
- Nie martw się. Harry się obwinia, bo nie chce byś była smutna. Jest bezradny i to go irytuje. Wiele dla niego znaczysz, nie chce Cię stracić. - dotknął mojego ramienia i ściszył głos tak, aż musiałam wsłuchać się mocno w i złapać sens jego słów- Miej na uwadze małe rzeczy. - puścił mi oczko i opuścił pokój.
Liam był najodpowiedzialniejszym członkiem zespoły ale był chyba najbardziej zagadkowy. Nie wiedziałam co znaczą te słowa. Zamyślona nie zauważyłam, że wcześniej obserwowany przeze mnie brunet zmierza w moją stronę. Uśmiechnęłam się delikatnie i wypiłam do końca swój napój. Harry zamówił nam jeszcze po jednym. Po trzech kokosowych drinkach poszłam na parkiet. Tańczyłam i śmiałam się z resztą one direction. Na plaży było zgromadzonych sto osób. Wszyscy bawili się świetnie.Plaża, ludzie, muzyka, całość stanowiła niesamowity efekt. Po kilkudziesięciu piosenkach postanowiłam trochę odpocząć. Był już wieczór, a jasność zapewniały nam pochodnie i światła baru. Poszłam w stronę brzegu. Usiadłam na piachu i przymknąwszy powieki, wsłuchiwałam się w szum oceanu. Usłyszałam za sobą kroki ale nie miałam ochoty się odwracać. Może w ciemności mnie nie zauważy. Jadnak ku mojemu zaskoczeniu, ktoś przysiadł się zaraz obok mnie, jednocześnie obsypując mnie toną piachu. Do moich nozdrzy doszedł zapach mięty i cytryny. Tak pachnie tylko jedna osoba jaką znam.
- Harry, co tutaj robisz?- spytałam po cichu, dalej nie otwierając powiek. Niezmiernie kusił mnie widok spojrzenia w jego kocie tęczówki ale nie miałam tyle odwagi, by to zrobić.
- Powinienem Cię przeprosić. Gdy Cię zobaczyłem dziś przy barze, wiedziałem, że muszę Ci to powiedzieć. - zaciekawił mnie fakt, że myśleliśmy wtedy przy barze o tym samym. W pośpiechu odwróciłam głowę w jego stronę i zderzyliśmy się nosami. Zaczęliśmy chichotać. Pocierałam delikatnie ręką, po obolałym nosie, ale Harry zabrał ją i czule pocałował mnie w bolące miejsce. Obserwowałam każdy jego ruch, słyszałam każdy oddech i czułam niezmierną potrzebę przebywania a jego towarzystwie cały czas.Z jego oczu płynęło niezrozumiałe dla mnie uczucie ale tak bardzo chciałem je widzieć już zawsze. Nasze twarze niebezpiecznie zmniejszały odległość miedzy sobą, ale dosłownie sekundę przed pocałunkiem ktoś odciągnął mnie do tyłu.
- Olivia! Co ty tu robisz? - Sam, spojrzała na mnie skołowanym wzrokiem. Była już nieźle wstawiona, po chwili zorientowała się, że nie jestem sama- czy... czy ja wam przeszkodziłam?- różowowłosa spojrzała w kierunku Hazzy, który siedział trochę dalej niż wcześniej i już miałam coś powiedzieć ale Harry mnie uprzedził
- Ależ skąd. Muszę iść, pa dziewczyny. - Spojrzał na mnie przelotnie, po czym wstał i poszedł w stronę reszty zgromadzonych. Ostatni raz tego dnia skrzyżowaliśmy nasze spojrzenia i czułam niezmierne ciepło bijące od mojego środka, które zmniejszało się z każdym krokiem Harry'ego w przeciwną do mnie stronę. Co się ze mną dzieje?