Ja i pięciu "wspaniałych" -Opowieść nie tylko o One Direction. Jest to historia dziewczyny, która zakochuje się w aniołach show- biznesu. Początki różnią się od tego, co dzieje się teraz. Opowiadanie powraca w nowej, ulepszonej formie.

piątek, 26 lipca 2013

4.

           Czy w moim życiu zaczęło się układać? Skądże! Nawet w snach wszystko szło na opak. Miły wieczór nie pozwolił mi na jakiś czas zapomnieć o problemach, które deptały mi po piętach. Teraz boję się jeszcze bardziej niż wcześniej- Co jeśli Nathan dowie się o Niallu i chłopakach?- boję się o tym myśleć. Niejednokrotnie wdawał się w poważne bójki. Był nieobliczalny. By osiągnąć swój cel mógłby nawet zabić. To mnie w nim przerażało. Tą złą stronę poznałam dopiero w czasie związku z nim. To było toksyczne dopasowanie. Zakochałam się w osobowości jaką udawał przez długi czas. Do ostatniego momentu wierzyłam, że kiedyś się zmieni.- Naiwna- chciałam być jedynie szczęśliwa. Czy to za wiele?
    Najgorsze jeszcze przede mną. Nath nie odpuści. Zrobi wszystko by mnie wykorzystać. Te pogróżki przez telefon. Było ich coraz więcej.  -To wszystko jest jakieś pojebane!- tak bardzo pragnęłam teraz krzyczeć, płakać, cokolwiek tylko by odreagować swój gniew i strach. Nawet usnąć nie mogę, bo znowu przyśni mi się jakiś chory sen. Ten ostatni analizowałam szczegół po szczególe i dalej nie rozumiem czemu sen przybrał taki bieg wydarzeń. To było tak oderwane od rzeczywistości. Ja i Niall nie jesteśmy w sobie zakochani, nic nas nie łączy. Jest dla mnie kimś ważnym, fakt ale nie w ten sposób. Myślę, że nasza znajomość idzie w kierunku dobrej przyjaźni. -W końcu kto chciałby się związać ze mną? Z niezdarną, głupią, pojebaną i totalnie zrozpaczoną dziewczyną, chyba nikt.- Tak właśnie wyglądało moje życie. Ciągłe pasmo niepowodzeń. Ale nie pora na samoocenę. Wstałam z łóżka, założyłam na piżamę Horanową bluze- tylko zapach jego perfum pomaga mi zapomnieć o wszystkim- i od tak wyszłam z domu. Włożyłam jeszcze w uszy słuchawki i rozkoszowałam się moją miłością- muzyką- Bez niej nie umiałabym funkcjonować. Dźwięczny głos Adele pozwala mi się wyciszyć.
I won't go...- Śpiewałam refren razem z piosenkarką. Mój wysoki, a zarazem zachrypnięty głos pasował do jej perfekcyjnie wydawanych  dźwięków idealnie. Była chyba 4 nad ranem, a ja głupia chodzę po Londynie w piżamie i bluzie Nialla Horana śpiewając piosenki Adele- DEBILKA- tak chyba określiłby mnie każdy w tej sytuacji . W pewnej chwili poczułam narastający ból w mojej głowie- od niewyspania i wielkich emocji nie raz traciłam przytomność-
    Postanowiłam wracać do domu. Może teraz zasnę w spokoju.
-Proszę, proszę. Od paru dni Cię szukam.- znałam ten głos idealnie. Nathan. Boże, już panikuje. W jego głosie można wyraźnie usłyszeć, że nie był w pełni trzeźwy. Ciągle stałam do niego plecami. Zaczęłam przyśpieszać kroku. - A ty dokąd księżniczko?- był wysportowany bardziej niż ja. Zatrzymał mnie w końcu.
- Nie twój biznes. Nie jesteś kimś przed kim mam się spowiadać.- odgryzanie nie było dobrą taktyką. Wkurzyłam go jeszcze bardziej.
- Nie wygłupiaj się mała. Co teraz zrobisz? Haha, nie masz nikogo, kto by Ci pomógł. Jesteś zdana na mnie. Zawsze tak było.- śmiał się kpiąco swoim zachrypniętym od alkoholu głosem.
- Zawsze to pojęcie względne. Ty coś o tym chyba wiesz? Czy to nie ty mi mówiłeś "ZAWSZE RAZEM"- ręce ujęłam w cudzysłów. Wiem, że zwykła rozmowa by nie zadziałała. Brnęłam w to bagno, a ból głowy stawał się  mocniejszy z każdą chwilą tak, że ledwo trzymałam się na nogach. Musiałam być silna. Ale jak stracę resztki sił to będzie koniec. Po długiej bitwie się z myślami w końcu to zrobiłam. Wybrałam numer do Nialla. Nath nie widział tego, był zbyt zajęty wyśmiewaniem mnie. Włączyłam głośnik. Telefon ukryłam w kieszeni bluzy
- I co zamierzasz teraz zrobić? Wiesz, że łatwo się nie poddam. - chciałam go sprowokować, by blondyn wiedział co się dzieje- NIALL WIERZĘ W CIEBIE, POMÓŻ MI!- krzyczałam do telefonu w myślach.
- Nie spałaś? Pewnie jesteś taka słaba, że zaraz zemdlejesz. Głupia, mała dziewczynka ale ja doprowadzę mój plan do końca.
- Stoimy przecież w środku miasta, w parku o 4 nad ranem, a ty chcesz mi cokolwiek zrobić? -domyśli się? Teraz wie gdzie mnie szukać. Szybko. Długo nie pociągnę. - Wiedziałam, że jesteś głupi ale żeby aż tak?- zaczęłam nerwowo chichotać. Nim złapałam oddech Nathan podszedł do odległości, z której spokojnie wymierzył mi mocny cios w policzek. Teraz to dopiero ledwo się trzymałam. Resztkami silnej woli cofnęłam się o kilka kroków wstecz.
- POMOCY! - może chociaż jakiś przechodzień mnie usłyszy. Co ja gadam w końcu jest czwarta nad ranem!
- To na nic. Nikt. Słyszysz, nikt Ci już nie pomoże. - dławił się śmiechem. Był coraz bliżej. Czułam na karku jego ciężki oddech. Miał racje. Sama. Nikt się nie zjawił. Nawet mój odwieczny wybawca Niall nie przybył. Łzy cisnęły mi się do oczu. Pozwoliłam im spływać. - I co głupio? Nie martw się to niedługo będzie twój najmniejszy problem.
- Olivia!!!- O BOŻE!  Nie wierze. To nierealne. W końcu mieszka w innej części miasta. Niall przyszedł w samą porę jeszcze chwila, a nie wiem co by było ze mną dalej. - Nie waż się nic jej zrobić, słyszysz?
-Ona jest moją panienką. Nie mieszaj się w nie swoje sprawy farbowana lalko.- Nath znów próbował wymierzyć mi cios, ja nie umiałam już nic zrobić. Mój organizm odmawiał współpracy. Zacisnęłam powieki i zaczęłam łkać mocniej niż dotychczas. Byłam już przygotowana na ból. Jednak nic. Zero reakcji. Otwarłam lekko oczy i zobaczyłam jak rozwścieczony Niall rzuca się na mojego byłego chłopaka. Chciałam mu pomóc  ale nie traciłam kontakt z rzeczywistością. Już nic do mnie nie docierało. Zaczęłam osuwać się na ziemię. To był mocny upadek. Dostrzegałam rozmazaną postać Nialla, a potem tylko ciemność.

                                                                                                           Dalej.

wtorek, 23 lipca 2013

3.


   " Oh oh oh my lucky strike" -  Ktoś dzwoni... słyszę utwór Maroon 5 z głośnika telefonu.  Wzięłam do ręki urządzenie i jednym ruchem przyłożyłam je do ucha.
-Halo?- mój głos był ledwie słyszalny.
- Hej Oli. Zapomniałem Ci wysłać adresu. Jest już 14, a ty dalej nie wiesz gdzie w ogóle masz przyjść. Strasznie mi głupio... - zaraz, zaraz... 14? Adres? Dzwoniący do mnie Niall? To był sen! Ta cała impreza, zazdrosny Niall. To wszystko mi się przyśniło. Uff... ulżyło mi.
- Spokojnie. Nic się nie stało. Ok. ... Mhym... Tak, wiem gdzie to jest. Do zobaczenia.-  pośpiesznym i szczęśliwym krokiem pobiegłam do łazienki, by się ogarnąć. Po paru chwilach byłam gotowa i ruszyłam w drogę do domu One Direction.
   Spacer pozwolił mi się zrelaksować. Lubiłam chodzić. W uszach miałam słuchawki i reszta świata się nie liczyła. Po chwili jednak się ocknęłam.- poznam zaraz całe One Direction- zaczęłam się cholernie stresować. To niby normalni ludzie. W końcu Niall też jest zwykłym chłopakiem ale jednak strasznie się krępowałam.
   Byłam już pod domem chłopców, gdy nagle- CO ZROBIŁAM?-  Z kimś się zderzyłam. Chłopak, z którym się zderzyłam zasłonił mi usta ręką. Wkurzyłam się. -Wpada na mnie i nie daje mi dojść do słowa?!- Co ten koleś sobie wyobraża?
- Ej, proszę tylko nie krzycz. Dam Ci autograf, zgoda?- wtedy dopiero zauważyłam, że to Harry Styles.
- Nie dziękuje. Nie jestem twoją fanką. Zamiast autografu mógłbyś chociaż przeprosić... -  byłam wobec niego oschła. W sumie wiem dlaczego. Mam dość takich pewnych siebie facetów. Zupełnie jak Nathan...
- O tak, właśnie. Przepraszam. Gdzie moje maniery. Śpieszyłem się do sklepu...- uśmiechnęłam się serdecznie. Niezdara jak ja. Może nie jest taki zły? W końcu trzeba dać człowiekowi szansę.
- Co, Niall znowu zjadł wszystkie żelki? Gdzie on to wszystko mieści?- śmialiśmy się. Harry przyglądał mi się uważnie. Wyraźnie się nad czymś zastanawiał.
- Teraz wiem! Ty jesteś Olivia, prawda?- uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił mój gest.
- Zgadza się.
- Horan cały dzień o Tobie gada. Ciągle nam mówił jak mamy się zachowywać i tym podobne. Miałem tego dość...- nagle dostrzegłam na jego twarzy łobuzerski uśmiech.- Czekaj, czekaj. A może chcesz mu zrobić kawał?- Trafił w dziesiątkę. Kocham wkręcać ludzi. Na myśl, że moją ofiarą ma być Niall już ledwo powstrzymywałam śmiech.
- Jaki masz plan?- Harry znał się na rzeczy. Ciągle chichotaliśmy. Wymyślił świetny pomysł.
- To tak. Chłopcy zajmą czymś Naillera, a my w tym czasie wejdziemy do domu. Ukryjemy się w kuchni. Chłopcy mu zaproponują, by zrobił co do jedzenia. On wejdzie i  wystraszymy go na całego. Co myślisz?
- Plan jest dobry. Do tego mały spontan i będzie idealnie.

  Tak jak zaplanowaliśmy, tak też zrobiliśmy. Wyraz twarzy Nialla na mój widok był bezcenny. Razem z Harrym zaczęliśmy się głośno śmiać. Dołączył do nas po chwili blondasek. Jego śmiech był dziwny. Taki złowieszczy, co mnie jeszcze bardziej rozśmieszyło. Niall zaczął niebezpiecznie szybko się do mnie zbliżać.
- Cześć Niall, dawno się nie wi..- nie dokończyłam, bo chłopak wziął mnie na ręce i szedł w nieznanym mi kierunku. Po chwili zobaczyłam ogród i basen.
-Chyba tego nie zrobisz?- próbowałam się mu wyrwać ale moje działania były na nic. Skąd u niego tyle siły? PLUM! Przestałam myśleć. Poczułam jak zimna woda wciąga mnie na samo dno. Ale miałam już kolejny plan. Udam, że się topie.
- Teraz już wiesz, że z Niallem Horanem się nie zadziera- słyszałam te słowa i potem ciszę. Ciszę przerwały stłumione przez wodę krzyki. Poczułam jak woda faluje, czyli ktoś wskoczył do basenu. Ciągnął mnie na powierzchnie.
-Olivia, nic Ci nie jest? Czemu nie powiedziałaś, że nie umiesz pływać? -  powstrzymywałam się od śmiechu tak długo jak tylko umiałam.
-Bo wtedy nie byłoby zabawy.- wciągnęłam go pod wodę. Gł
ośno się śmiałam. Po chwili dołączył do mnie Niall. Chlapaliśmy się wodą. Bawiliśmy się jak dzieci. Reszta zespołu również postanowiła się z nami pobawić.
   Kiedy już zimna woda dała o sobie przypomnieć moje ciało przechodziły coraz większe dreszcze. Wydostałam się z basenu ale tu nie było o wiele cieplej. Podszedł do mnie Niall z ręcznikami.
- Takiego ręcznikowego to ja bym mógł mieć na wyłączność, a ty Oli?- słowa Louisa doprowadziły wszystkich do granic śmiechu. Wszyscy poszli się przebrać. Ja kierowałam się za Niallem. Weszliśmy do jego pokoju. Był cudowny. Taki jasny, taki Horanowy i ten zapach. W całym pokoju było czuć perfumy blondyna. Był dokładnie w jego stylu- skromy ale i przytulny-  
- Jak chłopcy? Polubiłaś ich? Oni chyba Cię zdążyli polubić. - zostałam obdarowana serdecznym uśmiechem. Próbowałam go odwzajemnić ale wątpię, by wyglądał choć odrobinie tak wspaniale jak jego.
-Są niezwykli.
-Proszę to suche ubrania.- wręczył mi szary t-shirt i bordowe, dopasowane dresy.
- Jeszcze buty i będę miała już całą twoją garderobe. Najpierw bluza. Teraz koszulka i spodnie. - znowu wybuchneliśmy śmiechem.
   Przebraliśmy się i poszliśmy na dół. Reszta już tam była. Oglądali film.- Horror- ale w przeciwieństwie do mojego snu, tu się ich nie bałam... aż tak bardzo. Ten  był jednak przerażający. Wszyscy się do siebie przytulaliśmy. Harry do Louisa, Zayn do Liama, a ja do Nialla. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Miał w sobie coś magnetycznego. Lubię o nim myśleć ale teraz wolę cieszyć się dniem niż zatracać się w przemyśleniach.
   Po filmie zamówiliśmy pizze. Przy jedzeniu dużo rozmawialiśmy. Poznaliśmy się lepiej. Wiele się o sobie dowiedzieliśmy. Wypiliśmy małą ilość alkoholu i dużo żartowaliśmy.
- 23:40 muszę się zbierać. Było mi niezmiernie miło ale czas na mnie. - pożegnałam się ze wszystkimi, a Niall i Lou zaproponowali, że mnie trochę odprowadzą.
- Ok. Ja już wracam. Niall poradzisz sobie? - Tommo nie umiał udawać. Od razu wiedzieliśmy, że chce abyśmy pobyli sami.
- Dzięki za zaproszenie do Ciebie. Naprawdę dobrze się bawiłam. Teraz chodźmy, bo zaraz tu zamarznę. Musimy nauczyć Louisa lepiej udawać- staliśmy wpatrzeni w siebie tak dłuższą chwilę.
-Fakt. No strasznie zimna jest ta noc. Chodź, będzie Ci cieplej. - wtuliłam się w niego i szliśmy tak przez większość drogi do mojego miejsca zamieszkania. W końcu pożegnałam Nialla i dalej poszłam sama. Chciał mnie odprowadzić pod sam dom ale kazałam mu wracać do siebie.
   Dzień uważam za udany. Mimo straszliwego snu jaki mnie spotkał wszystko ułożyło się po mojej myśli. Poznałam wspaniałych chłopaków. Mam przeczucie, że los mnie jeszcze z nimi nie jeden raz połączy. Wróciłam do rzeczywistości i po powrocie do domu udałam się do krainy Morfeusza.
                                                                                                                   
                                                                                                           Dalej.

sobota, 6 lipca 2013

2.


                                    * Z perspektywy Olivii*
   Wpadłam do domu cała w skowronkach. Poczułam piękny zapach. Naleśniki, mmm... kocham je po prostu. Weszłam do kuchni i zobaczyłam uśmiechniętą od ucha do ucha moją kochaną ciocie Mary. 
-Cześć kochanie, jak tam? - wypowiedziała radosnym tonem w między czasie podśpiewując. 
- Jestem taka głodna, wiesz co uwielbiam. - Wprost rzuciłam się na jedzenie. Pyszne ciasto a w środku czekolada, owoce, bita śmietana. Każdy naleśnik był z czymś innym. Mary świetnie gotuje. Rozmawiałam z nią na temat pracy i tego kiedy chce iść na studia muzyczne.  Tak bardzo chce spełnić moje marzenia i zająć się muzyką na poważnie. Mary zdecydowała, abym na razie nie przejmowała się pieniędzmi i zrobiła sobie rok przerwy zanim pomyśle o studiach. Dostała nową, lepiej płatną prace i będzie w stanie mi pomagać. Zaproponowała, że jeśli dostanie awans to opłaci mi studia a na razie będzie mnie rozpieszczać. Ona jest taka kochana. Nigdy nie zastąpi mi mamy ale jest najcudowniejsza na świecie. Po skończonej rozmowie wzięłam długą, relaksacyjną kąpiel. Ten dzień był taki cudowny. Pozbawił mnie wszystkich zmartwień. Gdy wyszłam z wanny udałam się prosto do łózka. Pora była wczesna ale byłam strasznie zmęczona. Zanim jednak usnęłam usłyszałam dźwięk sms-a. 

 Od:Nathan : Myślisz, że tak łatwo się mnie pozbędziesz?  Nie uciekniesz przede mną. Zapłacisz za to co zrobiłaś. MIŁYCH snów bejb:*:* 
  Zamarłam. Nie umiałam odpisać nic sensownego. Łzy lały się strumieniami po moich policzkach. Chciałam czuć się bezpieczna. Nie potrafiłam się opanować. Postanowiłam napisać do jedynej mi teraz zaufanej osoby. Wszyscy inni znajomi byli wspólni z Nathanem. Miał racje. Wszystko było z nim powiązane, tylko nie jedna osoba. Ta osoba, przy której czuję się bezpiecznie. . . mój Niall. Zaraz co? Mój?! Co ja wygaduje...  Nie mogę zaprzeczyć, to przy nim zapominam o całym smutku.


 Do:Niall : Hej. W sumie to nie mam pojęcia co mam Ci napisać. Czuję się teraz tak źle, a ty jesteś jedyną osobą której ufam. Nie umiem sobie sama poradzić. Nie daję rady;(

   Nie czekałam nawet pięciu minut i dostałam odpowiedź.

 Od: Niall : Ej kociaku nie martw się. Jestem przy tobie. ;) Najchętniej bym Cię teraz przytulił, niestety menager zwołał zebranie i nie mogę się wyrwać. Obiecuje Ci jedno. Nie pozwolę, byś się kiedyś smuciła. Zawsze mnie będziesz miała przy sobie. Do jutra mała:D 3maj się xo

   Jak On umie tak świetnie pocieszać? Dał ukojenie moim ranom. Usnęłam. Obudziłam się około 10 rano. Czułam się o niebo lepiej.  Postanowiłam napisać do Horanka kiedy mam do niego wpaść. 


Do: Niall : Wczoraj już zasnęłam, dziękuje Ci. To naprawdę mi pomogło:* A teraz mam pytanie, o której mam do was przyjść? 

Od Niall : Oj to nic takiego:* ;) Tak o 15? Potem wyśle Ci adres. xx

   Chciałam wyglądać dziś ładnie. Poszłam na zakupy.  Londyn jest znanym z pochmurnej pogody miastem. Początek czerwca zapowiada się ładnie, świeci dziś słońce. Ubrałam się w to i poszłam do galerii. Po trzech godzinach byłam wykończona i chciałam jak najszybciej wracać do domu. Gdy znalazłam się już w moim pokoju położyłam się na łóżku i najprościej w świecie usnęłam.

- CO?! Jest już 14?! Przecież ja nie zdążę.- panikowałam. Nie zwlekając dłużej założyłam na siebie ubrania, które kupiłam w galerii. Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam lekki makijaż i wybiegłam z domu. Miałam jeszcze pół godziny, a z tego jaki Niall wysłał mi adres, było to niedaleko.


-OLIVIA!!!- wykrzyczał wręcz blondynek, gdy tylko mnie zobaczył. Uśmiechał się tak ślicznie. To najwspanialszy uśmiech na świecie. 
- Też Cię miło widzieć Niall.- przytulił mnie tak mocno, że nie mogłam złapać oddechu. Jednak nie przeszkadzało mi to. 
-Chodź. Poznasz resztę. - wyszeptał mi czule do ucha, aż nogi się pode mną ugięły od jego słodkiego tonu. Chyba to zauważył, bo zarumienił się. Ja również strzeliłam niezłego buraka na twarzy.
- Heej, jestem Harry. Tam biega Louis, goni go Zayn, a na kanapie siedzi Liam.- powiedział zielonooki loczek. Jego oczy były cudowne, jednak nie tak bardzo zniewalające jak tęczówki Nialla.
- Cześć, Olivia. - powiedziałam lekko speszona wzrokiem loczka. Wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Widziałam złość na twarzy Nialla. Posłałam mu ciepły uśmiech i zaczęłam rozmawiać z innymi chłopcami. Siedzieliśmy w salonie. Dużo rozmawialiśmy. Głównie o ich zespole, trasie koncertowej i wielu innych. Nagle Zayn zwrócił się do mnie z pytaniem
-Hej Olivia, ty chyba skąd nie pochodzisz? Masz inny akcent. - wszystkie oczy zwróciły się teraz w moją stronę. Mieszkam tu już sporo, a jednak  jeszcze  nikt nie zapytał mnie o pochodzenie. 
- Jestem z Polski. Przyjechałam tu pół roku temu po śmierci mojej mamy. - widziałam po ich minach, że byli nieco zakłopotani. Na ich twarzach rysowało się współczucie. Nagle Niall świadczył, że warto obejrzeć jakiś film. Posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił. Dobrze wiedział, że nie chce ciągnąć tego tematu. 
   Chłopcy zdecydowali, że obejrzymy horror. W końcu co może oglądać piątka facetów? Raczej wątpię,  że lubią filmy typu Trzy metry nad niebem. Moje zamiłowanie do horrorów było wręcz tragiczne. Bałam się ich strasznie. W sumie nie wiem czemu. Siedziałam między Harrym, a Zaynem w miejscu najdalej od blondynka. W ostatniej chwili jego miejsce obok mnie zajął Hazza. Smuciło mnie, że Harry a nie Niall siedzi obok mnie ale nie chciałam, aby ktokolwiek to widział. Po przygotowaniu tony popcornu i coli postanowiliśmy włączyć jakiś horror. Nawet nazwa wydawała mi się straszna. 
   Po 30 minutach byłam już wtulona w loczka. Widział, że się boje więc sam mnie objął. Na początku próbowałam się wyrwać, ale był chyba najstraszniejszy moment filmu i wtuliłam się w niego maksymalną siłą. Nie zorientowałam się, gdy usnęłam. 
   Poczułam zapach perfum. Otworzyłam lekko oczy i spostrzegłam, że nie znajduje się w salonie ale w czyimś pokoju. Na szafce obok łóżka była mała karteczka. 

    Nie miałem serca Cię budzić. Zadzwoniłem do twojej cioci, że zostaniesz u nas na noc i żeby się  nie martwiła. Jak wstaniesz, zejdź na dół. Jest impreza. N.
  
  -Jejku, Niall. On jest taki kochany.- uśmiechnełam sama do siebie. Poprawiłam makijaż i zeszłam na dół. Impreza trwała w najlepsze. Dostrzegałam nieźle wstawionego Louisa i Liama. Przy konsoli stał DJ Malik. Wyglądało to przekomicznie. Zakłócono moje wyśmiewanie się z chłopców. Ktoś złapał mnie za rękę. Był to Harry. Zaczęliśmy tańczyć. Po parunastu piosenkach i drinkach sama byłam już dobrze wstawiona. Szukałam wzrokiem blondyna. Nigdzie go nie było. Poszłam do kuchni. I tu też go nie ma. Za mną wszedł Hazza. Przybliżał się w moją stronę coraz bardziej. Nie chciałam tego więc odsówałam się od niego. Gdy na mojej drodze stanęła ściana, przeklinałam w duchu tak, że na drugim końcu Londynu byłoby mnie słychać. Nie poradzę sobie przecież z upitym Harrym. On jednak  nie odpuścił i nasze twarze dzieliły centymetry. Pochylił się w moją stronę i bum! Pocałował mnie. Na trzeźwo nigdy bym  na to nie pozwoliła, ale po pijaku gorzej panuje się nad swoim ciałem. Najgorszy nie był jednak sam pocałunek tylko... tylko Niall. Widział całość. Chciał po prostu rozszarpać Hazze. Jednak nie pozwoliłam mu na to. 
- Przestań Niall! On jest pijany, nie wie co robi.- mówiłam błagalnym tonem ale w jego błękitnych tęczówkach dostrzegałam samą agresje. 
-Jak możesz go bronić? Chyba, że ty tego  chciałaś ?! Najpierw ta sytuacja w salonie, teraz to. Myślałem, że jesteś inna, a jednak myliłem się .- mówił to tak dogłębnie i stanowczo. Nie umiałam mu nic powiedzieć. Chciałam wykrzyczeć, że go kocham. Tak bardzo pragnęłam go teraz przy sobie zatrzymać. TAK WŁAŚNIE ZAKOCHAŁAM SIĘ W NIALL'U HORANIE! To było straszne i przepiękne w jednym. Oboje byliśmy bliscy płaczu. Chciałam z nim porozmawiać ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć trzasnął drzwiami i wyszedł z domu. Moje emocje nade mną władały. Ledwo trzymałam się na nogach. Nie byłam w stanie  za nim biec. Wpadłam do pokoju, gdzie wcześniej spałam i rzuciłam się na łóżko. Mary nie mogła mnie zobaczyć w takim stanie więc musiałam zostać tutaj na noc. 
   Moją maskarą ubrudziłam całą poszewkę od poduszki. Ból głowy rozrywał moją czaszkę na kawałki. Najcichszy dźwięk wydawał się być głośny jak milion decybeli. W końcu zwlekłam się z mojego łóżka. Gdy stanęłam przed lustrem w łazience omal nie dostałam zawału. Oczy i nos napuchnięte od płaczy. Na całej twarzy czarne smugi i plamy od maskary i co najdziwniejsze miałam na sobie  czyjś podkoszulek. Wydawał mi się znajomy.To koszulka Nialla! Ale dlaczego mam ją na sobie? Postanowiłam, że później się tego dowiem. Obmyłam twarz i zaszłam do kuchni w poszukiwaniu leków przeciwbólowych. 
- Cze-czee-eeść Oli- wydukał zachrypniętym głosem mulat
-Ty też? Błagam daj mi coś przeciwbólowego.- rzuciłam błagalne spojrzenie i po chwili otrzymałam szklankę z woda i tabletkę. 
    Po godzinie czasu, w lepszym stanie postanowiłam się dowiedzieć czemu miałam na sobie część garderoby Horana. Wszyscy oprócz.. zgadnijcie kogo? Właśnie Nialla siedzieli w salonie. 
-Ej mogę wam zadać pytanie?-  Chłopcy zwrócili się w moją stronę i kazali mi usiąść na kanapie. Głęboki oddech i chwila prawdy. - Może mi ktoś wytłumaczyć skąd miałam na sobie rano koszulkę Nialla, bo jak się kładłam spać to jej na sobie nie miałam.- Czułam się trochę nieswojo, przykułam wzrok każdego z nich nawet Harrego, który spojrzał się na mnie dziś po raz pierwszy. 
-Spałaś w jego pokoju.- wystrzelił Louis. Ciągle to do mnie nie dochodziło. JA SPAŁAM W JEGO POKOJU?! Myślałam, że to gościnny...- Olivia słuchasz mnie?- zapytał lekko podirytowany Lou.
-Tak, tak opowiadaj.
-Więc kiedy Niall wrócił zrobiłem mu kakao i poszliśmy do niego. Tam on zobaczył Ciebie. Znowu się popłakał. Jednak, gdy zauważył, że cała się trzęsiesz z zimna i wszędzie jest twój tusz do rzęs zrozumiał, że głupio się zachował. Kazał mi zawiązać sobie oczy, nie wiem po jakie licho,  i  zdjął z siebie koszulkę, a z ciebie najdelikatniej jak umiał bluzkę i założył Ci swój podkoszulek. Przykrył Cię kołdrą i wyszedł z pokoju. Spał w  gościnnym. Rano już go nie było w domu.
-Aha dzięki. Muszę z nim porozmawiać, wytłumaczyć!- czyli jednak zrozumiał, że to nieporozumienie. Jest taki cudowny, nie zasługuje na niego. Czemu los chciał abym go spotkała? Nie ważne, nie umiem o tym myśleć. Teraz dręczy mnie jedno Gdzie On jest?!


                                                                                                            Dalej.
                        

poniedziałek, 1 lipca 2013

1.





   -Jest!- powiedziałam sama do siebie. W sumie nie miałam pojęcia co znalazłam. Czułam się źle grzebiąc w czyiś ciuchach ale tylko to mi pozostało. Nie rozmyślając dalej odwinęłam starannie papierek, który znalazłam  w kieszeni bluzy. 
-Rachunek z Nado's, DUŻY RACHUNEK.- zaczęłam cicho chichotać.- Musi lubić jeść.

   Nagle wpadałam na genialny pomysł.- Jeżeli tak dużo  zamówił to znaczy, że lubi tam jeść. Pójdę tam jutro. Jest szansa , że  go spotkam. - Nie wiedziałam skąd we mnie taki zapał. Po co mi to było? Nie umiałam na to odpowiedzieć. Mimo takiego bólu jaki we mnie siedzi, na samą myśl o tajemniczym chłopaku robi mi się ciepło w sercu, leczył te wszystkie pęknięcia na nim. - Chce jeszcze raz ujrzeć te błękitne oczy.- postanowiłam.
    Zmęczona rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. W nocy budziłam się pare razy, przez koszmary jakie mnie nękały. Wstałam koło 12, zanim zrobiłam cokolwiek wzięłam laptopa i zajrzałam na fb i twittera. Zmieniałam status. W końcu byłam już sama....    Nie rozmyślając dłużej ruszyłam w stronę łazienki. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Długie pasma brązowych włosów spadały mi na plecy. Postanowiłam, że ubiorę się w to. Zarzuciłam na siebie bluzę chłopaka i wyszłam. Pomyślałam, że w jeśli będę w jego bluzie może mnie rozpozna. 
  Weszłam do restauracji i zamówiłam  jedzenie. W końcu nic jeszcze dziś nie jadłam. Wsadziłam w uszy słuchawki  i odpłynęłam przy mojej playliście. Muzyka pozwoliła mi pomyśleć. Znowu wciskały mi się do oczu łzy. Jednak nie płakałam, byłam silna. Po dwóch godzinach zrezygnowałam z dłuższego siedzenia w restauracji. . Popchnęłam drzwi wyjściowe i bum! Nabiłam komuś niezłego guza. 
-Przepraszam, nie chciałam. Niezdara ze mnie. - wydukałam. Gdy pomagałam przy wstawaniu zauważyłam, że to ON. Ten blondyn. Dopiero w dzień widać było jaki jest przystojny. 
-Znowu na siebie wpadliśmy. Przypadek?-  zażartował i posłał mi ciepły uśmiech. Znowu zatopiłam się w tych jego przepięknych źrenicach. Doszłam do siebie po chwili.  Czułam, że chłopak się rumieni.
- Właściwie to nie. Chciałam Cię znaleźć, by oddać bluze.-  czułam, że na policzkach pojawiają mi się czerwone plamy. Nie byłam w stanie temu zapobiec.- Znalazłam rachunek w kieszeni bluzy więc pomyślałam, że tu wpadnę- Widziałam na jego twarzy śliczny, życzliwy uśmiech. 
- No i proszę spotkaliśmy się. To urocze, że próbowałaś mnie znaleźć- Zachichotał. Z każym słowem naszej rozmowy coraz bardziej rozpływałam się w jego oczach. CO JA ROBIĘ?! Muszę się opanować.
- Może masz ochotę na kawę?
- Pewnie, ja stawiam. W końcu nabiłam Ci niezłego guza. - Zaczęliśmy się głośno śmiać. 
-Nie ma mowy. To ja Cię zaprosiłem.
    Poszliśmy do małej kawiarni dużo przy tym rozmawiając. Tak świetnie dawno się nie bawiłam. Nie zwracaliśmy uwagi na gapiących się na nas ludzi. Śmialiśmy się ciągle. Coś jednak przerwało moje szczęście. Piski. Piski nastolatek
- Chodźmy stąd, szybko.- powiedział. Z  jego twarzy znikł uśmiech, a pojawiło się zdenerwowanie. 
- Dobrze, stało się coś? - próbowałam dopytać co się stało. Jednak bezskutecznie. Wybiegliśmy z kawiarni. Lubiłam biegać więc  długie dystanse nie sprawiały mi trudności. W końcu udało nam się zgubić nastolatki. Wybiegliśmy poza miasto. Znajdowaliśmy się jakiejś dróżce koło lasu. 
-Wszystko Ci wyjaśnię. Znasz może sławny zespół One Direction?- zapytał, gdy stanęliśmy. 
-Kojarzę. A co to ma z tobą wspólnego?- zdziwiłam się.
-Wiele, bo jestem jednym z członków tego zespołu.- powiedział nieśmiało, przygotowany na pisk czy cokolwiek innego. Jednakże ja zachowałam spokój. Posłałam mu jedynie mały uśmiech, nie wiedziałam, czy w ogóle go zobaczy. Jednak odwzajemnił go. 
-Dlatego imię Niall wydawało mi się znajome. To musi być coś wspaniałego. Mieszkać z czwórką świrów, jak sam powiedziałeś i spełniać swoje marzenia.- zdałam się na szczerość. Z resztą zawsze to robię. Widziałam jak w jego oczach rozbłyska milion iskierek szczęścia. To był niesamowity widok. 
-Fakt. Jest to wspaniałe. Jednak nie mamy prywatności. Chciałbym być jak Ty. Taki anonimowy.- powiedział ze smutkiem
- Przy mnie będziesz mógł zachować swoją anonimowość. Nie będę Cię traktować jak bóstwo. Jesteś zwykłym chłopakiem w moich oczach.- posłałam mu ciepły uśmiech. Jednak nie odwzajemnił go.
-Tylko zwykły chłopak? Rozumiem...- powiedział ze smutną minką. 
-Jesteś niezwykły. Mówiąc zwykły chłopak miałam co innego na myśli. Nie jesteś dla mnie wielką gwiazdą z One Direction tylko  chłopakiem spełniającym swoje marzenia. Twoja niezwykłość tkwi w zwyczajności.- mówiąc to wpadłam w trans szczerości. Poniosło mnie. Mój rumieniec nie znał granic. Nagle poczułam na sobie ciepło. Uścisk Niall'a był jak narkotyk, nic nie mówiąc wtuliłam się w niego.
-To było najmilsze i najbardziej niezwykłe zdanie o mnie, które usłyszałem w całym moim życiu.- Patrzył mi teraz prosto w oczy i uśmiechał się tak... prawdziwie.- Bo było najszczersze ze wszystkich opinii na świecie. Dziękuje Olivia.- milczałam. Posłałam mu jeszcze większy uśmiech, a on przytulił mnie jeszcze mocniej. W końcu zaczęliśmy wracać. Tak bardzo chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. Niall odprowadził mnie pod same drzwi mojego domu.  Staliśmy blisko siebie cięgle parząc sobie w oczy. 
-Olivia, wpadnij jutro do mnie. Poznasz chłopaków.- zaproponował
- Z miłą chęcią. - Widziałam triumf w jego oczach. Niall co chwilę mnie rozśmieszał robiąc głupie miny. Staliśmy tak jeszcze chwilę, wymieniliśmy się numerami i przytuliliśmy na pożegnanie.
-Do jutra.- szepnął mi radośnie do ucha
-Do zobaczenia.


                                                                                                                                                         Dalej.