Ja i pięciu "wspaniałych" -Opowieść nie tylko o One Direction. Jest to historia dziewczyny, która zakochuje się w aniołach show- biznesu. Początki różnią się od tego, co dzieje się teraz. Opowiadanie powraca w nowej, ulepszonej formie.

wtorek, 24 września 2013

9.

   Wszystko zaczęło się zmieniać.  Od mojej ostatniej rozmowy z Niall'em minęły cztery dni. Unikał mnie. Pomagał mi, wspierał, a ja robiłam mu wyrzuty. Bolało mnie, bolało mnie strasznie, że nie zastanowiłam się nad swoimi słowami. Emocje wzięły nade mną górę i wyładowałam się na nim. Na niewinnym niczemu Niall'u. Jak oni ze mną wszyscy jeszcze wytrzymują? Za niecały tydzień wróci moja ciotka, a ja zniknę z ich życia tak szybko jak się w nim pojawiłam.
  

   Najbardziej wspiera mnie Zayn. Zdecydowanie jest też osobą, która działa mi na nerwy jak nikt inny ale pomaga mi. Próbuje mi pomóc z tym, jak mam poradzić sobie w nowym życiu. Poszukaliśmy mieszkania w centrum, by ciocia miała do czego wrócić. Postanowiliśmy sprzedać stary dom, zacząć żyć bez strachu i goniącej nas przeszłości. Całe je już urządziłam, Zayn wiele mi w tym pomógł. Ciocia sobie jakoś poradzi, najgorzej będzie ze mną. Pewnego razu Zayn zapytał mnie co ja będę robić po wakacjach, nie umiałam odpowiedzieć. Studia odpadały, ciocia nie pozwoli mi ze względu na moje zdrowie. Zdrowie, w końcu ono jest najważniejsze, prawda?  Nie wiem jak to wszystko się potoczy ale przetrwam to, tyle czekałam na wolność i teraz nie zmarnuje tej szansy. 


- Masz ochotę dziś na kino?- siedzieliśmy w moim nowym mieszkaniu razem z mulatem i zastanawialiśmy się nad tym jak spędzimy resztę dzisiejszego dnia.
- Nie zbyt.- w oczach Malika widziałam troskę, wiec szybko odwróciłam wzrok w innym kierunku. Obraz za oknem wydawał się w tej chwili bardzo interesujący.
- Co się wtedy stało? Nie powinienem pytać ale rzadko, by Niall zamykał się z czyjegoś powodu w pokoju.
- Jestem Ci to winna- zrobiłam mały ruch głową i już widziałam naprzeciwko mnie kakaowe tęczówki Zayna- Byłam strasznie rozdarta tego dnia, a Niall zaczął mnie traktować jak dziecko. Jestem wdzięczna mu za troskę ale wtedy to jeszcze bardziej mnie dobijało, że nie umiałam poradzić sobie z niczym sama. Dalej tego nie umiem.
- Przyznałaś się do błędu, to jest wielką odwagą.- skąd on bierze takie mądrości? Na początku naszej znajomości miałam go raczej za buntownika, pozory mylą. Powiedział tak niewiele, jednak pomogło mi to bardzo.

    Późnym popołudniem wróciliśmy do domu. Nie pomyśleliśmy oczywiście by zjeść cokolwiek na mieście, więc umieraliśmy z Zayn'em z głodu. W kuchni ujrzałam przezabawny i przemiły widok. Louis z dwoma talerzami nieziemsko pachnącego spaghetti. Dałam mu parę wskazówek na temat gotowania, ale nie wiedziałam, że pójdzie mu aż tak dobrze. W milczeniu zajadałam się daniem. Po skończonym posiłku nie trzymałam więcej Louis'a w niepewności i powiedziałam głośno zmierzając w jego kierunku- LOU, TO BYŁO PYSZNE!- rzuciłam mu się na szyje. Śmialiśmy się i cieszyliśmy się wspólnie z naszych dokonań. Uśmiech na mojej twarzy nie był częstym widokiem od rozmowy z pewnym blondynem. Co do blondyna... zauważyłam, że stał tępo wpatrując się w widok śmiejącego się mnie, Louisa i Zayna. Serce zaczęło bić mi trzy razy szybciej i czułam napływające łzy do oczu. Cztery dni bez jego niebieskich tęczówek były katorgą. On jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło podszedł do blatu, wziął w rękę trochę makaronu z miski i rzucił w naszą stronę z łobuzerskim uśmiechem. Po chwili osłupienia i totalnego zaskoczenia przyszła fala śmiechu i walki na jedzenie.
Najbardziej w bitwie ucierpiałam niestety ja. Na początku miałam przewagę razem z Lou, potem jednak rzucili hasło CHŁOPAKI NA DZIEWCZYNY, co w tym wypadku nie mogło skończyć się dla mnie dobrze. W całej kuchni było pełno makaronu i sosu, bo oczywiście jaka byłaby zabawa gdyby nie sos, który wszystko pobrudzi? Żadna, tak właśnie pomyślał kochany Zayn. Gdy Niall zobaczył ile jedzenia się zmarnowało, jego mina mówiła wszystko. Dosłownie tarzaliśmy się ze śmiechu. Po krótkiej jednak chwili zapomnienia i bawienia się jak dzieci wróciliśmy do 'normalności',a w naszym wydaniu to było jedynie uspokojenie dzikiego śmiechu.
- Olivia, przytul tu swojego kochanego Zayna- cały w sosie, z kluskami we włosach i na ubraniach Malik podążał w moją stronę, a ja z uśmiechem przerażenia  na ustach uciekałam jak najdalej. Powolne wycofywanie zamieniło się w szybki bieg i resztki jedzenia znajdowały się nie tylko w kuchni ale na całym parterze. W końcu jednak wpadłam na blondyna, który również mnie gonił, jak chyba już wszyscy, i przewróciliśmy się razem na dywan. Kolejny napad śmiechu z naszych stron wystrzelił jak za zawołanie, jednak gdy spojrzałam w oczy blondyna od razu przestałam się śmiać i wstałam pośpiesznie. On mnie jednak uprzedził i znowu leżałam na nim, wsłuchując się w spokojny rytm jego serca.
- Przepraszam, zaczniemy od nowa?- wyszeptał mi do ucha, łaskocząc przy tym swoim oddechem mój kark. Odsunęłam się od niego lekko i patrząc mu głęboko w oczy potrząsnęłam głową na znak zgody. Przeprosiny w stylu Horana, cali w jedzeniu, leżący na dywanie i mówiący o swoich uczuciach- czego chcieć więcej?  Po chwili porozumiewawczych spojrzeń byliśmy gotowi do dalszej walki na śmierć lub kluski. Pobiegliśmy w stronę Zayna i Lou głośno przy tym krzycząc i gestykulując. Bawiłam się jak nigdy, brzuch bolał mnie od śmiechu niemiłosiernie ale nie przejmowałam się tym. Liczyła się ta chwila wytchnienia. Znów zaczynałam żyć. A kluski będą mi się śniły po nocach, super.

                                                                                                           Dalej.