Ja i pięciu "wspaniałych" -Opowieść nie tylko o One Direction. Jest to historia dziewczyny, która zakochuje się w aniołach show- biznesu. Początki różnią się od tego, co dzieje się teraz. Opowiadanie powraca w nowej, ulepszonej formie.

sobota, 3 sierpnia 2013

5.

   Co się ze mną dzieje? Gdzie jestem? Czemu widzę tylko ciemność? Próbowałam przypomnieć sobie całe zajście. Nathan, Niall, mój ból głowy i ciemność. To jeden wielki koszmar. Nic nie idzie po mojej myśli. Całe to życie już powoli mnie męczy. Ciągłe pasmo nieszczęść już mi się znudziło.- Może coś dobrego dla odmiany mogłoby się przydarzyć, nie uważasz tak cholerny losie?-Kłócę się sama ze sobą. Koniec tego.
   Słyszę stłumione dźwięki, jakby próbowały się przedrzeć przez barierę dźwiękoszczelną. Spróbuje otworzyć oczy. Sprawia mi to ogromny kłopot ale w końcu daje radę. Wdziera się do mojego umysłu przerażająca jasność. Po chwili obraz staję się ciemniejszy i bardziej wyraźny. Jestem w szpitalu.- Zaraz, zaraz... co przy moim łóżku robi Harry?- ma zamknięte oczy. Próbowałam się jeszcze rozejrzeć po pokoju. Nic nadzwyczajnego, łóżko, mała metalowa szafka, blado-niebieskie ściany, białe płytki i okno po lewej stronie od łóżka. Słońce pnie się ku zachodowi.- długo byłam nieprzytomna- Postanowiłam obudzić Stylesa. Szturchnęłam go dłonią w udo.
-Olivia, nareszcie...- teraz zauważyłam zmęczenie na jego twarzy - jak się czujesz?- kąciki jego ust powędrowały ku górze sprawiając, ukazując małe dołeczki w policzkach. Ulga i życzliwość biły od niego z kilometra.


- Bywało lepiej. A tak właściwie co ty tu robisz? Ile byłam nieprzytomna? Gdzie Niall?- zadawałam mu masę bezsensownych pytań. Próbował zachować powagę, ale gdy spytałam, czy wszystkie sale mają z widokiem na szpitalny śmietnik wybuchnął śmiechem.
- Spałaś dwie doby. Kazałem Horanowi pójść do domu, by się przespał. Siedział u Ciebie ciągle. Zaproponowałem, że ja się tobą zaopiekuje, a on niech trochę odpocznie. - 48 godzin?! Boże nie wiedziałam, że aż tyle. Na wieść o Horanie ulżyło mi.
- A nic mu nie jest? - to mnie dręczyło najbardziej. Pozwoliłam, by zaryzykował dla mnie życie. Potem siedział przy mnie cały czas i się obwiniał.
- Jest obolały i posiniaczony. Ma lekko zmasakrowany nos ale to nic poważnego. Trzyma się chłopak.- posłał mi kolejny ze swoich uśmiechów. Odwzajemniłam jego gest. Byłam już teraz spokojniejsza. Ważne, że nic mu nie jest.
- Harry możesz wracać już... Olivia? Obudziłaś się? - Do pomieszczenia wpadł blondynek. Wydawał się pozbawiony całej swojej radości. Rany na jego ciele były jeszcze świeże. Dopiero gdy zauważył, że jestem już w pełni świadoma uśmiechał się najszerzej jak tylko mógł.
-Tak też Cię miło widzieć.- próbowałam usiąść ale ból w mojej czaszce odmawiał wykonywania tej czynności. Niall od razu podszedł do mnie bliżej i kazał mi spokojnie leżeć. Musnął też delikatnie swoimi wargami mój policzek co wywołało u mnie dreszcz. Przyjemne ciepło zapanowało w moim ciele.
-Odpoczywaj.- wyszeptał mi delikatnie do ucha. Znów czułam jego zapach. Zmysłowy i delikatny. Uśmiechnęłam się nieznacznie próbując ukryć rumieniec na mojej twarzy.
- To ja was zostawię. Musicie sobie wytłumaczyć parę rzeczy. Potem przyjadę z resztą. Do zobaczenia Oli!- wykrzyknął  na pożegnanie Hazza. Uśmiechnęłam się szeroko i po chwili skierowałam wzrok na Nialla. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały poczułam przyjemny dreszcz. Zatracanie się w jego tęczówkach było takie przyjemne. Jedyne w swoim rodzaju.
- Potrzebujesz czegoś? Picia, jedzenia?- martwił się o mnie.
- Umieram z głodu ale u mnie to codzienność- posłałam mu szeroki uśmiech, a on wpatrywał się we mnie, jakby studiował moje ciało milimetr po milimetrze. Ja również nie próżnowałam. Przeszywałam go wzrokiem. Takie sytuacje strasznie mnie krępowały, jednak przy nim czułam się komfortowo. Zupełnie jakbym znała go już wiele lat.
    Długo milczeliśmy. Wpatrywaliśmy się w siebie i nieznacznie uśmiechaliśmy. W końcu zdecydowałam zacząć rozmowę.
-Jak się czujesz?- rzucił mi pytające spojrzenie a ja wskazałam ręką na jego siniaki i nos.
-Aaa... to nic. Taki zawód twojego wybawcy.- na jego policzki wdarł się niemały rumieniec, a ja ciągle posyłałam mu szerokie uśmiechy. Odpowiadał mi tym samym.
- Jak zawsze mnie ratujesz. - wywróciłam wymownie oczami- ale naprawdę dziękuję. Bałam się. To było jedyne rozwiązanie. Nie wciągałabym Cię w to wszystko-spuściłam wzrok i przyglądałam się spranej pościeli. Niall usiadł na moim łóżku i pociągnął mój podbródek ku górze. Teraz dopiero zauważyłam, że byliśmy niebezpiecznie blisko siebie. Przybliżył się do mnie jeszcze bardziej. Nie protestowałam, a powinnam. Stykaliśmy się nosami. Spojrzał mi głęboko w oczy i wyszeptał:
- Mów mi Horanmen.- zaczęłam się głośno śmiać. On wie jak rozluźnić atmosferę. Zawtórował mi Niall, więc oboje byliśmy pogrążeni w głębokiej głupawce.- A tak na prawdę to się o mnie nie martw. Zawsze możesz na mnie liczyć. Po chwili do mojej sali wszedł lekarz.
- Przepraszam, czy mógłby pan nas zostawić samych. Chciałbym porozmawiać z pacjentką na osobności. - Horanmen skinął głową w geście zgody i już znikał za drzwiami, gdy odwrócił się w moją stronę, puścił oczko i przybrał pozę supermena. Wyszedł- wyleciał,never mind- tak z pokoju. Znowu zaczęłam chichotać. Po chwili jednak przybrałam na powadzę.
- Zrobiliśmy badania i wykazały one złą pracę mózgu. Grozi pani niedokrwienie. Powinnaś się od teraz bardzo oszczędzać. Najlepszym rozwiązaniem jest unikanie stresowych sytuacji. Miewa pani migreny, zgadza się?- nie umiałam się wysłowić. Patrzyłam na lekarza wielkimi oczyma i co chwile otwierałam usta, by coś powiedzieć lecz żaden dźwięk z nich się nie wydobywał. Przytaknęłam jedynie i czekałam na dalszą opinie doktora.- Tak jak myślałem. Gdyby takie bóle powtarzały się częściej proszę mnie poinformować.
- Czy to coś poważnego?- w końcu zdobyłam się na pytanie. Bałam się odpowiedzi.
-Niestety tak. Wykryliśmy to w porę więc jest szansa uleczenia. Ale musimy być ostrożni, by choroba naczyniowa mózgu się nie pogorszyła. Może pani dostać udaru. Wtedy najgorszą przyczyną będzie śmierć. - na słowa o śmierci ledwo nie straciłam przytomności.
-On wie?- wskazałam na blondyna stojącego w korytarzu. Lekarz posłał w moją stronę współczujące spojrzenie. Nie wiedziałam co myśleć, byłam kompletnie skołowana.
- Nie. Czy chce pani abym z nim o tym porozmawiał?
-NIE!- prawie krzyknęłam. Emocje nade mną górowały. Muszę zachować spokój. Nic po sobie nie dać poznać. Udawać, że wszystko jest dobrze. - Proszę poinformować jedynie moją ciocię.- doktor przytaknął. Dał mi swoją wizytówkę i smętnym krokiem zaczął wychodzić z sali. Odwrócił się w moją stronę i dodał
-A zapomniałbym. Przyniosę pani wypis i może pani wrócić do domu. - zawołał skinieniem ręki Nialla, a ten podbiegł jak najszybciej mógł. Stresował się odkąd usłyszał mój krzyk. - Powierzam Ci zadanie. Masz pilnować, by przez dwa dni nic nie robiła. Musi się oszczędzać. Opiekuj się nią.- Horan posłał mu lekki uśmiech i podał rękę na pożegnanie. Znowu zostaliśmy sami.
- Powiesz mi co powiedział doktor i czemu krzyczałaś?- halo Ziemia do Olivii, Niall do Ciebie mówi. Ocknęłam się.
- Kazał mi się oszczędzać. A krzyczałam na wieść, że to ty masz się mną opiekować.- wystawiłam mu język a on się wyszczerzył.
- Nowa misja dla Horanmena -Opieka nad nieznośną Oliv- Przyjąłem- zaczęliśmy się śmiać, po raz setny dzisiaj. Z Niallem nie da się zachować powagi.
-Oliv? - rzuciłam w jego stronę pytające spojrzenie.
- No tak. Wymyśliłem takie zdrobnienie. Pewnie  wiele osób tak do Ciebie mówi.- pokiwałam przecząco głową
- Mówią Olivia albo Oli. Pierwszy raz ktoś do mnie tak powiedział.
- To od dziś ja tak będę na Ciebie mówił- posłał mi kolejny uroczy uśmiech, a ja wywróciłam oczami. Odwzajemniłam jego gest i po chwili zaczęliśmy się zbierać za szpitala.
    Jak się okazało moja ciocia wyjechała na dwa tygodnie na szkolenie więc mieszkałam sama. Z jednej strony się cieszyłam, bo mam swobodę ale z drugiej strony bałam się tam mieszkać sama, szczególnie przez Natha i moją chorobę.
- dzięki, że mnie podwiozłeś. - już zamykałam drzwi od samochodu gdy nagle Niall złapał mnie za nadgarstek.
- Czekam tu na Ciebie. Nie pozwolę byś siedziała tu sama. Obiecałem, że się tobą zajmę i lekarzowi, I TWOJEJ CIOCI. - cioci? rzuciłam kolejne pytające spojrzenie w jego stronę. - Rozmawiałem z nią, gdy byłaś nieprzytomna. Jak mi nie wierzysz to jej zapytaj. Poprosiła mnie abym się tobą zajął do jej powrotu, bo się o Ciebie martwi.- westchnęłam i poszłam do villi by zabrać swoje rzeczy. Po 10 minutach znów byłam na dole. Niall pomógł mi zapakować rzeczy i kierowaliśmy się do domu One Direction. Będę mieszkać tam dwa tygodnie. Ja i pięciu sławnych chłopaków. Co z tego wyniknie? Czy powiem Niallowi prawdę o mojej chorobie? Muszę to wszystko przemyśleć.

                                                                                                                                         Dalej.

4 komentarze:

  1. o matko, rozdział wcale nie jest nudny, tylko świetny *.* Po za tym oczywiście czekam na następny!
    Ciekawe, co się będzie działo podczas dwutygodniowego pobytu w domu 1D. o matko, ale mi narobiłaś "smaka" na to opowiadanie. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. tak trzymaj : ) TYLKO JEJ NIE ZABIJ :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nienawidzę jak ludzie uśmiercają bohaterów więc o to się nie martw. ;))

      Usuń
  3. Świetny rozdział. Przepraszam, że dawno nie komentowałam ale nie miałam neta :)


    youu-were-mine-for-the-summer.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń