Ja i pięciu "wspaniałych" -Opowieść nie tylko o One Direction. Jest to historia dziewczyny, która zakochuje się w aniołach show- biznesu. Początki różnią się od tego, co dzieje się teraz. Opowiadanie powraca w nowej, ulepszonej formie.

środa, 26 czerwca 2013

Prolog


   Szłam cichym pełnym bezradności i smutku krokiem. Nie wiedziałam gdzie jestem ale za nic nie myślałam o zmianie kierunku. Otarłam łzy z oczu i policzków. Stanęłam i obejrzałam się wkoło. Znajdowałam się na jakimś pustkowiu. Szłam sporo czasu po nieutwardzonej drodze. Nie dostrzegałam ani jednego światła. Zbliżał się wieczór, robiło się chłodno a ja nie miałam pojęcia co ze  sobą zrobić. Zeszłam na kraniec drogi i usiadam z wyczerpania.  Spojrzałam na mój strój. W ręce trzymałam szpilki, które już od dawna odmawiały współpracy. Masując obolałe od kamieni stopy próbowałam na nowo wszystko sobie poukładać.

   Byłam na imprezie na obrzeżach Londynu. Szukałam wzrokiem mojego chłopaka Nathana. Nigdzie go nie było więc postanowiłam się czegoś napić. Gdy weszłam do kuchni zobaczyłam...- w tym miejscu nie mogłam powstrzymać się od łez. Próbowałam się wyciszyć, uspokoić, ale kurwa jak? Skoro parę godzin temu zostałam zdradzona . To było niewiarygodne. Siedział w tej kuchni i obściskiwał się z jakąś dziewczyną. Gdy mnie zauważył nie wiedział co powiedzieć. Podeszłam do niego i wylałam mu na głowę napój. Wybiegłam z imprezy nie wiadomo dokąd. Nie chciałam wracać do domu, nie w takim stanie. Zamyślona biegłam tak długo i tak daleko, że po Londynie nie zostało ani śladu na horyzoncie.

   Robiło się ciemno, a co najgorsze niosło to ze sobą spadek temperatury. Zaczęłam drżeć. Podniosłam się, otrzepałam ubranie i stanęłam. Nie wiedziałam w którą stronę mam się kierować. Zdecydowałam, że zacznę wracać. Nie wiedziałam czemu to zrobiłam, w końcu tak bardzo na to czekałam. 
  Szłam nie zważając na to, że nic nie widzę i zapewne zaraz coś wbije mi się w stope. Znowu poczułam ból, ciągle myślałam o tym co mi się przytrafiło. Zamknęłam oczy i pozwoliłam aby łzy spływały po moich czerwonych od zimna policzkach. Nie zważałam na to gdzie jestem. Nagle poczułam, że zderzyłam się z czymś. Tym czymś był człowiek, młody chłopak o ile się nie myle. Co robił w taki miejscu? Nie mogłam pozwolić aby na mnie spojrzał, nie w takim stanie. Wydukałam ciche przepraszam i chciałam iść dalej ale poczułam dotyk na swoim ramieniu. 
- Słuchaj, nie potrzebujesz pomocy? - Zapytał ten sam chłopak z którym się wcześniej zderzyłam. Obrócił mnie w swoją stronę i nawet w głębokiej ciemności dostrzegałam jego błękitne jak niebo oczy. Próbując złapać oddech o powstrzymać na chwilę płacz odpowiedziałam-Nie dzięki, dam sobie radę. 
-Przynajmniej weź to.- I wręczył mi swoją bluze
-Nie potrzebuje jałmużny.-burknęłam. 
-To nie jałmużna, po prostu chce pomóc dziewczynie, która idzie w ciemną, zimną noc w krótkim rękawku.- Uśmiechnął się nieśmiało i sam założył mi swoją bluze. Fakt było mi o niebo lepiej. Czułam ciepło i zapach męskich perfum. Był taki uspokajający. Powiedziałam ciche dziękuje i szłam w stronę Londynu i domu. Nie zorientowałam się, że byłam już na obrzeżach miasta. Po godzinie marszu byłam już w domu.

   Weszłam do pokoju i zdjęłam brudne ciuchy. Wszystkie powrzucałam do kosza na pranie tylko bluzę tajemniczego chłopaka zostawiałam na łóżku. Poszłam się odświeżyć. Prysznic pozwolił mi zagoić na pewną chwile rany w sercu.  Czułam jak ciepła woda pieści moją zmęczoną skórę, niczym ciepłe pocałunki. Po wyjściu z łazienki uświadomiłam sobie jedną rzecz- Jak ja teraz oddam blondynowi tą bluze?- wyszeptałam do siebie. Zdesperowana zaczęłam szukać czegoś w kieszeniach ubrania. JEST!


                                                                                                        Dalej.

3 komentarze:

  1. Wcale nie jest nudny!
    Bardzo fajnie się zapowiada, kiedy pojawi się rozdział, to daj mi znać na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prolog świetny! Naprawdę bardzo dobry :) Facetów takich jak Nathan wykastrować, ewentualnie wszczepić jakiegoś wirusa, po którym więdnie penis :D Wyobraziłam sobie jak ona szła tam taka zmarznieta :< ale oczywiście rycerz przybył i podarował bluzę :D do końca zastanawiałam się, kto był jej tajemniczym wybawicielem, obstawiałam Zayna, a tu proszę - mamy blondiego <3 Jestem mega ciekawa co znalazła z bluzie? Telefon? :D Cóż, nie będę się nad tym zastanawiać, idę czytać jedynkę :D :*

    OdpowiedzUsuń
  3. zapraszam na mojego bloga http://are-from-two-different-worlds.blogspot.com/
    świetny prolog :*

    OdpowiedzUsuń