Ja i pięciu "wspaniałych" -Opowieść nie tylko o One Direction. Jest to historia dziewczyny, która zakochuje się w aniołach show- biznesu. Początki różnią się od tego, co dzieje się teraz. Opowiadanie powraca w nowej, ulepszonej formie.
wtorek, 27 sierpnia 2013
8.
Gdy się obudziłam Nialla już nie było u mnie w pokoju. Spojrzałam na zegarek- 9:30, nie jest źle- i zaspanym krokiem poszłam się odświeżyć. Pod prysznicem zawsze lepiej mi się myśli. Gorąca woda, cisza tylko ty i twoje myśli.
- Nareszcie wolna- powiedziałam do siebie. Nic nie stało mi na przeszkodzie, by nareszcie uwolnić się od starego życia. Zacząć wszystko od nowa.
W końcu jednak postanowiłam nie tracić dnia i poszłam zjeść śniadanie. Założyłam na siebie jeansowe krótkie spodenki i biały top. Włosy związałam w niedbałego warkocza i byłam gotowa. Mój strój bardzo mi się podobał. Lubiłam zwykłe rzeczy. Zwykłe, a na swój sposób wyjątkowe.
Gdy weszłam do kuchni poczułam zapach spalenizny.
- Lou?- patrzyłam jak chłopak podskoczył, gdy usłyszał moje słowa
- Pomożesz mi?- spojrzałam na to co próbował przygotować Tommo. Wzięłam do ręki pomidory, cebule i jakąś szynkę i pokroiłam na drobną kostkę. Wrzuciłam to wszystko na patelnie i czekałam, aż się podpiecze na koniec wbiłam jajka, dodałam przypraw i śniadanie gotowe.
- Nauczę Cię gotować. Sama wiele nie umiem ale zawsze to coś niż nic. - wymieniliśmy szerokie uśmiechy i zabraliśmy się za posiłek. Nie minęła nawet minuta i reszta chłopców znalazła się już w kuchni - naprawdę lubią jeść-
- To jest najpyszniejsza na świecie jajecznica! Lou, jak ją zrobiłeś?- entuzjazm Nialla był dziś na najwyższym poziomie- głodomor-
- Właściwie... to Olivia ją zrobiła. - wypowiedział z niepewnością w głosie Lou i oglądał twarze wszystkich zgromadzonych w kuchni.
- Zobaczysz, że kiedyś zostaniesz żoną któregoś z nas- wyszczerzył się Liam, a na mojej twarzy od razu pojawił się wielki rumieniec.
- Moją!- krzyczał Harry, wszyscy zaczęliśmy się śmiać tylko Horan kłócił się o to kto zostanie moim mężem.
- Ejj, to ja najbardziej lubie jeść i Olivia zostanie moją żoną!
- Moją i koniec, może Ci od czasu do czasu coś ugotować.
- Chłopcy! Jeżeli nie przestaniecie się kłócić to nie będę gotować dla żadnego z was.- ich wyrazy twarzy przypominały miny pięciolatków, którym się zabrało lizaka. Jak na zawołanie wszyscy zaczęli grzecznie jeść. Uśmiechnęłam się zwycięsko i kontynuowałam posiłek.
- Wybierzemy się dziś na żużel?- Zayn przejechał wzrokiem twarz każdego i zatrzymał się na mojej- Co o tym myślisz nasza kuchareczko? - pokazał szereg białych zębów, prawie tak białych jak pioruny z moich oczu, które były w niego skierowane.
- To jeden z moich ulubionych sportów.
- Świetnie, poznasz naszego kolegę Tai'a - wtrącił Liam
*5 godzin później*
- Jak Ci się podobało?- podszedł do mnie Harry
- WOW! To było świetne.- uśmiechałam się na samą myśl o tym, że to działo się naprawdę. To coś niesamowitego.
- Hej chłopcy!- usłyszeliśmy za sobą jakiś głos
- Tai, świetnie dziś jechałeś. - poklepał go po plecach Lou i uśmiechnęli się do siebie szeroko. Podał każdemu z nas rękę i zatrzymał na mnie spojrzenie.
- My się chyba nie znamy? Jestem Tai- kolejna osoba o wielkim uśmiechu.
- Olivia, jestem twoją wielką fanką. - posłał mi oczko, a ja się lekko zarumieniłam. Reszta przyglądała się nam z wielkim zaciekawieniem.
- A ja zaczynam być twoim fanem- teraz to już na pewno byłam cała bordowa.
- Przykro mi młodzieńcze ale nie jesteś jej jedynym fanem. - podszedł do nas bliżej Harold i objął mnie ramieniem. Spojrzałam na niego zdziwiona, a on posłał mi przelotny uśmiech i wpatrywał się z wrogością w Woffindena.
- Oliv...- wyjęknął Niall, szybko się obróciłam w jego stronę i widziałam samą troskę na jego twarzy. Posłał mu nieme HELP i uśmiechnęłam się słabo.
- Dobra psychofani koniec, Harry czas już na nas. Tai było nam bardzo miło ale mamy jeszcze wstąpić dziś to studia nagraniowego, trzymaj się. - niezła ściema Niall
- To mi było miło spędzić z wami czas- ciągle przeszywał mnie wzrokiem. Było to dość niemiłe. Jego tatuaże przyprawiały mnie o dreszcz. Odwróciłam wzrok i wydostałam się z "uścisku" Hazzy.
Całą drogę do domu milczałam. Gdy znaleźliśmy się już w domu poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Tą chwile wytchnienia przerwał mi dźwięk nowej wiadomości
Od: Harry: Możemy pogadać? za 10 minut u Ciebie?
Do: Harry: Ok.
O wyznaczonej porze usłyszałam pukanie do drzwi. Kazałam mu wejść i usiać obok mnie.
- A więc o czym chciałeś rozmawiać?- spytałam z lekką niecierpliwością w głosie
- o tej akcji z Taiem. Zachowałem się jak palant ale nie mogłem znieść jak Cię pożera wzrokiem. Fajny z niego gość ale nie szanuje swoich dziewczyn. Już wciskał Ci tanie kity!
- Oj Harry, przecież wiesz, że dałabym sobie radę sama.
- Wiem, ale...- nie skończył tego zdania. Przyjrzałam się mu dokładnie i widziałam, że był zdenerwowany. - boję się o Ciebie. Tak krótko Cię znam, ale czuje, że gdy Cię przy mnie nie ma świat wydaje się nudny. Chciałbym móc zawsze Cię bronić abyś nigdy nie musiała się smucić. Nie wiem co do Ciebie czuje ale wiem, że jest to coś silnego - czy on.. właśnie, powiedział mi, że coś do mnie czuje?
- Harry ale znamy się tak krótko. Poza tym nie widziałeś jakie nieszczęście na siebie przynoszę? Lubię Cię Harry, naprawdę Cię lubie ale nie w taki sposób.
- Ale ja się nie poddam. - spojrzał teraz na mnie tymi swoimi kocimi oczami. Jego tęczówki były niezwykłe.
- Wiem, Harry wiem. - westchnęłam zrezygnowana. Uśmiechnęłam się do niego i wymieniłam z nim jeszcze parę sporadycznych zdań. Po chwili podziękował mi za rozmowę i wyszedł z mojego pokoju.
Nie wiedziałam jak dalej będzie. Hazza był dla mnie kolegą i nie czułam do niego nic, a może jednak? - ZNOWU KTOŚ NIE POZWALA MI POMYŚLEĆ W SPOKOJU?-
-proszę
- Heej mała- ten ciepły głos, Niall
- cześć...- powiedziałam jeszcze zamyślona
- przeszkadzam?
- Nie co ty..
- Coś się stało?- ciągle ten zatroskany ton. Traktuje mnie jak jakieś małe dziecko.
- Nie, a czemu pytasz?- spojrzałam w jego oczy. Wyglądał jak zmartwiony rodzic...- inaczej już na mnie nie spojrzy- z resztą czego ja chce?
- Mnie nie oszukasz. - próbował dostrzec w moich tęczówkach co jest nie tak.
- Co o mnie myślisz?
Dalej.
czwartek, 22 sierpnia 2013
7.
- Ja to załatwię. - stałam i tępo wpatrywałam się w chłopaków. Po opowiedzeniu całej mojej rozmowy telefonicznej wszyscy byli źli i smutni.
- Niall, nie pozwolę Ci niczego załatwiać. To moje życie i ja muszę się pogodzić z moim losem. - westchnęłam ciężko i postanowiłam zakończyć rozmowę. Ale jednak nie wszyscy pozwolili mi na to.
- Niall ma rację- Harry, i ty przeciwko mnie?- nie możesz sama się z tym męczyć. Wszyscy się tu o Ciebie boimy.
- I w tym jest cały problem. Nie chce abyście się o mnie martwili ani nic z tych rzeczy. Nienawidzę mojej cioci, że was w to wplątała. Moje życie jest zbyt porąbane i nie chce was mieszać w to bagno! - teraz to ja już nie mówiłam, teraz to ja już byłam bliska krzyku. Czasami ta szczerość mnie wykończy. -Gdzie jest mój talent aktorski w takich momentach?- Niall zamknął mnie w szczelnym uścisku i mimo wielu starań, nie udało mi się z niego wydostać.
- Nie rozumiesz, że my na własną odpowiedzialność dawno już się w to wmieszaliśmy?- wyszeptał mi cicho do ucha ale chyba wszyscy wiedzieli co powiedział. Całe moje ciało drżało pod wpływem jego dotyku. Nie chciałam by to zauważył.- Dlatego siedź tu, ja jadę i pozbędę się problemu raz na zawsze.- raz na zawsze? Co to miało znaczyć? Przestraszyły mnie te słowa i poczułam jak robię się blada. Niall to zobaczył i posłał mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. - Kto pod wpływem jego tęczówek, by się nie uśmiechnął?-
Czekałam na blondyna dobre parę godzin. Na początku siedziałam w pokoju i próbowałam czytać książkę, lecz słabo mi to wychodziło. Zeszłam więc na dół i oglądałam kreskówki. - Tak wiem, kreskówki są dla dzieci. Ale trzeba przyznać, że potrafią tak odprężyć, jak nic innego. -
- Chcesz kakao?- usłyszałam za swoimi plecami charakterystyczny, zachrypnięty głos.
- Jeszcze pytasz? Pewnie, że chcę!- wysiliłam się na najlepszy uśmiech na jaki było mnie stać w tej chwili. Nie minęło nawet pięć minut, a Harry był już z powrotem.
- Tylko nic nie mów na temat włamania. - od razu chciałam mieć pewność, że przynajmniej Harry nie będzie zadawać pytań.
-Nawet nie zamierzałem. Chociaż... dręczy mnie tylko jedno. Wiesz kto to?- No tak, przecież On nic nie wie o Nathanie. - a może wie?- lepiej by było aby nie wiedział.
- Nie mam pojęcia...- spuściłam głowę, by nie móc patrzeć na to jak go okłamuję. Nie lubię tego robić, jednak muszę.
Lubię spędzać czas z Harrym. Mamy podobne poczucie humoru. Są jednak momenty, gdzie przy nim się krępuje i w drugą stronę jest tak samo. Po przyjemniej rozmowie ze Stylesem, przyszli chłopcy i zaproponowali, abyśmy zamówili pizze. - Wiedzą, co lubię- uśmiechnęłam się w duchu. Na mojej twarzy również zagościł uśmiech. Pierwszy szczery tego dnia.
- Aż tak kochasz jeść? - zapytał z niedowierzaniem Louis. Dostał kuksańca w bok i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Po zjedzonej pizzy, obejrzanym filmie i grze w karty miałam dosyć i poszłam położyć się spać. Wieczór był przyjemny ale ciągle się zamartwiałam co z Niallem- nie dał żadnego znaku życia przez tyle czasu- W tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi. Nie chciałam by ktokolwiek widział mnie znów bladą i smutną. Leżałam cicho na łóżku- oby ten ktoś pomyślał, że już śpię- Jednak po paru minutach poczułam, że łóżko ugina się pod ciężarem kolejnej osoby.
- Wiem, że nie śpisz- znów ten dreszcz. Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam szeroko. Napotkałam jego tęczówki, które przeszywały całe moje ciało.
- Znowu to robisz.- powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.
- Ale co?
-Patrzysz na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami.
- To coś złego?- zapytał z nutką ironii
- Ehh... lepiej mów czemu Cię tak długo niebyło.- przysunął się do mnie bliżej i pokazał, że mam się do niego przytulić. - jak on może tak śmiesznie poruszać brwiami?- nie miałam wyboru i przyległam do jego torsu, słuchając jego opowieści.
- No i gdy już załatwiłem sprawy prawne i odszkodowanie pojechałem jeszcze raz na policje, w sprawie tego czy wiedzą kto to zrobił. I na szczęście na przeciwko twojego domu jest umieszczona kamera.
- No tą historię znam. Sąsiedzi poprosi policje aby ją założyli dla celów bezpieczeństwa.
- Właśnie i ona nagrała, jak.. Nathan...- w tym momencie głos się mu załamał, a ja wtuliłam się w niego bardziej. Czułam jak jego mięśnie rozluźniają się pod wpływem mojego uścisku. - Wszystko jest nagrane... Zatrzymali go. - gdy usłyszałam te słowa poczułam ogromną ulgę. - Koniec z nim. - po policzkach spływały mi łzy, łzy szczęścia.
-Ej mała, wszystko dobrze?- spojrzał na moją twarz i pogładził lekko po głowie
- Dziękuje Niall. Jesteś pierwszą osobą w życiu, która zrobiła dla mnie coś takiego. Prawie się nie znamy, a tyle Ci zawdzięczam. - patrzyłam w te błękitne tęczówki, w których panowała ogromna radość.
- Czy ja już tego od Ciebie nie słyszałem? Teraz to ja powtórzę po raz kolejny, że zawsze, ale to zawsze możesz na mnie liczyć.
- Wiem, mój Horanmenie.- znowu się w niego wtuliłam. Z uśmiechem na twarzy wdychałam zapach jego perfum- uzależniające- Mogłabym tak leżeć w nieskończoność. Po niespełna dziesięciu minutach zasnęłam.
Dalej.
piątek, 16 sierpnia 2013
6.
Dom chłopaków za każdym razem wywierał ma mnie ogromne wrażenie. Był przepiękny i perfekcyjny w każdym calu. Wielki, zadbany ogród z basenem i ta niezwykła piętrowa villa. Wnętrze domu było urządzone bardzo gustownie ale bałagan panował tam niemały. Zresztą czego można się spodziewać po piątce zwariowanych chłopaków?
Najbardziej jednak dech w piersiach zaparł mi mój pokój. Skąd wiedzieli co lubię? -aa no tak rozmawiali z moją ciocią- kochani są, że urządzili mi własny pokój. Ściany pomalowane na najdelikatniejszy z błękitów, wielkie łóżko stojące na środku pokoju, piękna biała pościel. Normalnie jak w bajce. Miałam własną garderobę i łazienkę. Całe pomieszczenie było urządzone w odcieniach błękitu i bieli. Było to połączenie idealne, przynajmniej dla mnie.
-wow- co innego mogłabym powiedzieć?
- wiedzieliśmy, że Ci się spodoba.- ujrzałam za sobą pięć uśmiechniętych twarzy. Kąciki moich ust powędrowały ku górze. Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju i zatrzymałam wzrok na mojej walizce. - zapomniałam- nie wzięłam mojej gitary. Tyle z nią wspomnień.
- Muszę wrócić się na chwilę do domu, zapomniałam jednej rzeczy. - rzuciłam szybko i wyminęłam chłopców.
- Zawiozę Cię!- krzyknął za mną Hazza. Odwróciłam się w jego stronę i skinęłam głową.
Parę minut później siedzieliśmy już w sportowym samochodzie Harrego.
- To czego zapomniałaś?- na jego twarzy zagościł cwany uśmiech.
- Tak jestem zapominalska- szturchnęłam do w ramię- zapomniałam... gitary- powiedziałam już z mniejszym entuzjazmem
- To ty grasz?
- Grałam- poprawiłam go szybko. Rzucił w moją stronę pytające spojrzenie. Biłam się z myślami- powiedzieć mu?- widziałam go chyba ze trzy razy w życiu, tak samo jak większość 1D ale wiem, że mogę im ufać. - Chcesz wiedzieć? To dla mnie trudne ale mogę Ci opowiedzieć. Będziemy mieszkać ze sobą i dziwnie abyś ty i reszta główkowali się czemu pojechałam po gitarę na której już nie gram. Kiedyś grałam. Cały czas. Melodie, słowa przychodziły mi do głowy bez najmniejszego wysiłku. Gdy miałam siedemnaście lat moja mama zginęła w wypadku samochodowym. Jechała ma mój koncert. Stałam już na scenie, gdy nagle podeszła do mnie kobieta i przekazała mi, że moja mama miała wypadek i nie dotrze na występ.- ostatnie zdania wypowiadałam z wielkim trudem. Harry spoglądał na mnie co chwile, jednocześnie skupiając się na drodze. Nic nie mówił. Otarł pojedyncze łzy z mojego policzka. - Ci wszyscy ludzie patrzyli na mnie z takim wyrzutem i zdezorientowaniem. Płakałam przed setkami ludzi, na środku sceny. Zbiegłam z niej i nigdy już nie miałam do czynienia z publicznymi występami. Granie przypomina mi to ją, jak mnie wspierała i ten okropny moment na scenie. Kiedyś scena to był mój drugi dom. Ludzie mówili, że do występowania zostałam urodzona. Kochałam to. Jednak w jednej chwili można zniszczyć wszystko. Moje plany o aktorstwie i karierze muzycznej zaprzepaścił jeden wypadek. - teraz już wodospad łez spływał po moich zaczerwienionych policzkach. Harry zatrzymał samochód i mocno mnie do siebie przytulił. - mi możesz zawsze zaufać. Na wszystkich możesz liczyć. Pewnego dnia znów pokochasz scenę, zobaczysz.- wyszeptał mi we włosy. Mówił mi również inne uspokajające słowa. Ton jego głosu, bezpieczne ramiona pozwoliły mi się wyciszyć. W duchu bardzo mu za to dziękowałam. - naprawdę dobry z niego człowiek-
Siedzieliśmy tak dłuższą chwile. W końcu zdecydowaliśmy ruszać. W drodze powrotnej wjechaliśmy jeszcze do Nado's, by kupić nam jakiś obiad i pojechaliśmy do domu chłopaków. Cała czwórka siedziała przed telewizorem i oglądała jakiś film. Gdy nas zauważyli od razu rzucili się na jedzenie. Rzucili to mało powiedziane. Niall prawie urwał mi rękę próbując zabrać ode mnie torebkę z obiadem. Wszyscy poszliśmy do kuchni. Dużo rozmawialiśmy podczas posiłku, a ja nabijałam się z Nialla. W sumie w cale nie byłam lepsza. Próbowałam się odprężyć i zapomnieć o tym moim chorym życiu.
- Widzę, że ktoś umie dorównać naszemu Horankowi w jedzeniu. A to trudna sprawa.- wtrącił Tommo między kawałami. -Boże jaki on jest śmieszny!- Od śmiechu rozbolał mnie brzuch.
- Racjchja- poparł go Horan z pełną buzią. Wtedy zaczęłam go naśladować. Wpakowałam sobie do ust masę jedzenia i zaczęłam mówić różne niezrozumiałe słowa, mocno przy tym gestykulując. Wszyscy zaczęli śmiać się jeszcze bardziej. Nawet Niall do nas dołączył, mimo, że na początku był bardzo oburzony.
Tak głównie minęło nam popołudnie. Na śmianiu się, jedzeniu i oglądaniu filmów. -Ale co dobre musi się w końcu skończyć, prawda?- Dostałam telefon, że ktoś włamał się do mojego domu i zrobił niezłą zadymę.
- Nie, tylko nie to!
Dalej.
Najbardziej jednak dech w piersiach zaparł mi mój pokój. Skąd wiedzieli co lubię? -aa no tak rozmawiali z moją ciocią- kochani są, że urządzili mi własny pokój. Ściany pomalowane na najdelikatniejszy z błękitów, wielkie łóżko stojące na środku pokoju, piękna biała pościel. Normalnie jak w bajce. Miałam własną garderobę i łazienkę. Całe pomieszczenie było urządzone w odcieniach błękitu i bieli. Było to połączenie idealne, przynajmniej dla mnie.
-wow- co innego mogłabym powiedzieć?
- wiedzieliśmy, że Ci się spodoba.- ujrzałam za sobą pięć uśmiechniętych twarzy. Kąciki moich ust powędrowały ku górze. Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju i zatrzymałam wzrok na mojej walizce. - zapomniałam- nie wzięłam mojej gitary. Tyle z nią wspomnień.
- Muszę wrócić się na chwilę do domu, zapomniałam jednej rzeczy. - rzuciłam szybko i wyminęłam chłopców.
- Zawiozę Cię!- krzyknął za mną Hazza. Odwróciłam się w jego stronę i skinęłam głową.
Parę minut później siedzieliśmy już w sportowym samochodzie Harrego.
- To czego zapomniałaś?- na jego twarzy zagościł cwany uśmiech.
- Tak jestem zapominalska- szturchnęłam do w ramię- zapomniałam... gitary- powiedziałam już z mniejszym entuzjazmem
- To ty grasz?
- Grałam- poprawiłam go szybko. Rzucił w moją stronę pytające spojrzenie. Biłam się z myślami- powiedzieć mu?- widziałam go chyba ze trzy razy w życiu, tak samo jak większość 1D ale wiem, że mogę im ufać. - Chcesz wiedzieć? To dla mnie trudne ale mogę Ci opowiedzieć. Będziemy mieszkać ze sobą i dziwnie abyś ty i reszta główkowali się czemu pojechałam po gitarę na której już nie gram. Kiedyś grałam. Cały czas. Melodie, słowa przychodziły mi do głowy bez najmniejszego wysiłku. Gdy miałam siedemnaście lat moja mama zginęła w wypadku samochodowym. Jechała ma mój koncert. Stałam już na scenie, gdy nagle podeszła do mnie kobieta i przekazała mi, że moja mama miała wypadek i nie dotrze na występ.- ostatnie zdania wypowiadałam z wielkim trudem. Harry spoglądał na mnie co chwile, jednocześnie skupiając się na drodze. Nic nie mówił. Otarł pojedyncze łzy z mojego policzka. - Ci wszyscy ludzie patrzyli na mnie z takim wyrzutem i zdezorientowaniem. Płakałam przed setkami ludzi, na środku sceny. Zbiegłam z niej i nigdy już nie miałam do czynienia z publicznymi występami. Granie przypomina mi to ją, jak mnie wspierała i ten okropny moment na scenie. Kiedyś scena to był mój drugi dom. Ludzie mówili, że do występowania zostałam urodzona. Kochałam to. Jednak w jednej chwili można zniszczyć wszystko. Moje plany o aktorstwie i karierze muzycznej zaprzepaścił jeden wypadek. - teraz już wodospad łez spływał po moich zaczerwienionych policzkach. Harry zatrzymał samochód i mocno mnie do siebie przytulił. - mi możesz zawsze zaufać. Na wszystkich możesz liczyć. Pewnego dnia znów pokochasz scenę, zobaczysz.- wyszeptał mi we włosy. Mówił mi również inne uspokajające słowa. Ton jego głosu, bezpieczne ramiona pozwoliły mi się wyciszyć. W duchu bardzo mu za to dziękowałam. - naprawdę dobry z niego człowiek-
Siedzieliśmy tak dłuższą chwile. W końcu zdecydowaliśmy ruszać. W drodze powrotnej wjechaliśmy jeszcze do Nado's, by kupić nam jakiś obiad i pojechaliśmy do domu chłopaków. Cała czwórka siedziała przed telewizorem i oglądała jakiś film. Gdy nas zauważyli od razu rzucili się na jedzenie. Rzucili to mało powiedziane. Niall prawie urwał mi rękę próbując zabrać ode mnie torebkę z obiadem. Wszyscy poszliśmy do kuchni. Dużo rozmawialiśmy podczas posiłku, a ja nabijałam się z Nialla. W sumie w cale nie byłam lepsza. Próbowałam się odprężyć i zapomnieć o tym moim chorym życiu.
- Widzę, że ktoś umie dorównać naszemu Horankowi w jedzeniu. A to trudna sprawa.- wtrącił Tommo między kawałami. -Boże jaki on jest śmieszny!- Od śmiechu rozbolał mnie brzuch.
- Racjchja- poparł go Horan z pełną buzią. Wtedy zaczęłam go naśladować. Wpakowałam sobie do ust masę jedzenia i zaczęłam mówić różne niezrozumiałe słowa, mocno przy tym gestykulując. Wszyscy zaczęli śmiać się jeszcze bardziej. Nawet Niall do nas dołączył, mimo, że na początku był bardzo oburzony.
Tak głównie minęło nam popołudnie. Na śmianiu się, jedzeniu i oglądaniu filmów. -Ale co dobre musi się w końcu skończyć, prawda?- Dostałam telefon, że ktoś włamał się do mojego domu i zrobił niezłą zadymę.
- Nie, tylko nie to!
Dalej.
sobota, 3 sierpnia 2013
5.
Co się ze mną dzieje? Gdzie jestem? Czemu widzę tylko ciemność? Próbowałam przypomnieć sobie całe zajście. Nathan, Niall, mój ból głowy i ciemność. To jeden wielki koszmar. Nic nie idzie po mojej myśli. Całe to życie już powoli mnie męczy. Ciągłe pasmo nieszczęść już mi się znudziło.- Może coś dobrego dla odmiany mogłoby się przydarzyć, nie uważasz tak cholerny losie?-Kłócę się sama ze sobą. Koniec tego.
Słyszę stłumione dźwięki, jakby próbowały się przedrzeć przez barierę dźwiękoszczelną. Spróbuje otworzyć oczy. Sprawia mi to ogromny kłopot ale w końcu daje radę. Wdziera się do mojego umysłu przerażająca jasność. Po chwili obraz staję się ciemniejszy i bardziej wyraźny. Jestem w szpitalu.- Zaraz, zaraz... co przy moim łóżku robi Harry?- ma zamknięte oczy. Próbowałam się jeszcze rozejrzeć po pokoju. Nic nadzwyczajnego, łóżko, mała metalowa szafka, blado-niebieskie ściany, białe płytki i okno po lewej stronie od łóżka. Słońce pnie się ku zachodowi.- długo byłam nieprzytomna- Postanowiłam obudzić Stylesa. Szturchnęłam go dłonią w udo.
-Olivia, nareszcie...- teraz zauważyłam zmęczenie na jego twarzy - jak się czujesz?- kąciki jego ust powędrowały ku górze sprawiając, ukazując małe dołeczki w policzkach. Ulga i życzliwość biły od niego z kilometra.
- Bywało lepiej. A tak właściwie co ty tu robisz? Ile byłam nieprzytomna? Gdzie Niall?- zadawałam mu masę bezsensownych pytań. Próbował zachować powagę, ale gdy spytałam, czy wszystkie sale mają z widokiem na szpitalny śmietnik wybuchnął śmiechem.
- Spałaś dwie doby. Kazałem Horanowi pójść do domu, by się przespał. Siedział u Ciebie ciągle. Zaproponowałem, że ja się tobą zaopiekuje, a on niech trochę odpocznie. - 48 godzin?! Boże nie wiedziałam, że aż tyle. Na wieść o Horanie ulżyło mi.
- A nic mu nie jest? - to mnie dręczyło najbardziej. Pozwoliłam, by zaryzykował dla mnie życie. Potem siedział przy mnie cały czas i się obwiniał.
- Jest obolały i posiniaczony. Ma lekko zmasakrowany nos ale to nic poważnego. Trzyma się chłopak.- posłał mi kolejny ze swoich uśmiechów. Odwzajemniłam jego gest. Byłam już teraz spokojniejsza. Ważne, że nic mu nie jest.
- Harry możesz wracać już... Olivia? Obudziłaś się? - Do pomieszczenia wpadł blondynek. Wydawał się pozbawiony całej swojej radości. Rany na jego ciele były jeszcze świeże. Dopiero gdy zauważył, że jestem już w pełni świadoma uśmiechał się najszerzej jak tylko mógł.
-Tak też Cię miło widzieć.- próbowałam usiąść ale ból w mojej czaszce odmawiał wykonywania tej czynności. Niall od razu podszedł do mnie bliżej i kazał mi spokojnie leżeć. Musnął też delikatnie swoimi wargami mój policzek co wywołało u mnie dreszcz. Przyjemne ciepło zapanowało w moim ciele.
-Odpoczywaj.- wyszeptał mi delikatnie do ucha. Znów czułam jego zapach. Zmysłowy i delikatny. Uśmiechnęłam się nieznacznie próbując ukryć rumieniec na mojej twarzy.
- To ja was zostawię. Musicie sobie wytłumaczyć parę rzeczy. Potem przyjadę z resztą. Do zobaczenia Oli!- wykrzyknął na pożegnanie Hazza. Uśmiechnęłam się szeroko i po chwili skierowałam wzrok na Nialla. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały poczułam przyjemny dreszcz. Zatracanie się w jego tęczówkach było takie przyjemne. Jedyne w swoim rodzaju.
- Potrzebujesz czegoś? Picia, jedzenia?- martwił się o mnie.
- Umieram z głodu ale u mnie to codzienność- posłałam mu szeroki uśmiech, a on wpatrywał się we mnie, jakby studiował moje ciało milimetr po milimetrze. Ja również nie próżnowałam. Przeszywałam go wzrokiem. Takie sytuacje strasznie mnie krępowały, jednak przy nim czułam się komfortowo. Zupełnie jakbym znała go już wiele lat.
Długo milczeliśmy. Wpatrywaliśmy się w siebie i nieznacznie uśmiechaliśmy. W końcu zdecydowałam zacząć rozmowę.
-Jak się czujesz?- rzucił mi pytające spojrzenie a ja wskazałam ręką na jego siniaki i nos.
-Aaa... to nic. Taki zawód twojego wybawcy.- na jego policzki wdarł się niemały rumieniec, a ja ciągle posyłałam mu szerokie uśmiechy. Odpowiadał mi tym samym.
- Jak zawsze mnie ratujesz. - wywróciłam wymownie oczami- ale naprawdę dziękuję. Bałam się. To było jedyne rozwiązanie. Nie wciągałabym Cię w to wszystko-spuściłam wzrok i przyglądałam się spranej pościeli. Niall usiadł na moim łóżku i pociągnął mój podbródek ku górze. Teraz dopiero zauważyłam, że byliśmy niebezpiecznie blisko siebie. Przybliżył się do mnie jeszcze bardziej. Nie protestowałam, a powinnam. Stykaliśmy się nosami. Spojrzał mi głęboko w oczy i wyszeptał:
- Mów mi Horanmen.- zaczęłam się głośno śmiać. On wie jak rozluźnić atmosferę. Zawtórował mi Niall, więc oboje byliśmy pogrążeni w głębokiej głupawce.- A tak na prawdę to się o mnie nie martw. Zawsze możesz na mnie liczyć. Po chwili do mojej sali wszedł lekarz.
- Przepraszam, czy mógłby pan nas zostawić samych. Chciałbym porozmawiać z pacjentką na osobności. - Horanmen skinął głową w geście zgody i już znikał za drzwiami, gdy odwrócił się w moją stronę, puścił oczko i przybrał pozę supermena. Wyszedł- wyleciał,never mind- tak z pokoju. Znowu zaczęłam chichotać. Po chwili jednak przybrałam na powadzę.
- Zrobiliśmy badania i wykazały one złą pracę mózgu. Grozi pani niedokrwienie. Powinnaś się od teraz bardzo oszczędzać. Najlepszym rozwiązaniem jest unikanie stresowych sytuacji. Miewa pani migreny, zgadza się?- nie umiałam się wysłowić. Patrzyłam na lekarza wielkimi oczyma i co chwile otwierałam usta, by coś powiedzieć lecz żaden dźwięk z nich się nie wydobywał. Przytaknęłam jedynie i czekałam na dalszą opinie doktora.- Tak jak myślałem. Gdyby takie bóle powtarzały się częściej proszę mnie poinformować.
- Czy to coś poważnego?- w końcu zdobyłam się na pytanie. Bałam się odpowiedzi.
-Niestety tak. Wykryliśmy to w porę więc jest szansa uleczenia. Ale musimy być ostrożni, by choroba naczyniowa mózgu się nie pogorszyła. Może pani dostać udaru. Wtedy najgorszą przyczyną będzie śmierć. - na słowa o śmierci ledwo nie straciłam przytomności.
-On wie?- wskazałam na blondyna stojącego w korytarzu. Lekarz posłał w moją stronę współczujące spojrzenie. Nie wiedziałam co myśleć, byłam kompletnie skołowana.
- Nie. Czy chce pani abym z nim o tym porozmawiał?
-NIE!- prawie krzyknęłam. Emocje nade mną górowały. Muszę zachować spokój. Nic po sobie nie dać poznać. Udawać, że wszystko jest dobrze. - Proszę poinformować jedynie moją ciocię.- doktor przytaknął. Dał mi swoją wizytówkę i smętnym krokiem zaczął wychodzić z sali. Odwrócił się w moją stronę i dodał
-A zapomniałbym. Przyniosę pani wypis i może pani wrócić do domu. - zawołał skinieniem ręki Nialla, a ten podbiegł jak najszybciej mógł. Stresował się odkąd usłyszał mój krzyk. - Powierzam Ci zadanie. Masz pilnować, by przez dwa dni nic nie robiła. Musi się oszczędzać. Opiekuj się nią.- Horan posłał mu lekki uśmiech i podał rękę na pożegnanie. Znowu zostaliśmy sami.
- Powiesz mi co powiedział doktor i czemu krzyczałaś?- halo Ziemia do Olivii, Niall do Ciebie mówi. Ocknęłam się.
- Kazał mi się oszczędzać. A krzyczałam na wieść, że to ty masz się mną opiekować.- wystawiłam mu język a on się wyszczerzył.
- Nowa misja dla Horanmena -Opieka nad nieznośną Oliv- Przyjąłem- zaczęliśmy się śmiać, po raz setny dzisiaj. Z Niallem nie da się zachować powagi.
-Oliv? - rzuciłam w jego stronę pytające spojrzenie.
- No tak. Wymyśliłem takie zdrobnienie. Pewnie wiele osób tak do Ciebie mówi.- pokiwałam przecząco głową
- Mówią Olivia albo Oli. Pierwszy raz ktoś do mnie tak powiedział.
- To od dziś ja tak będę na Ciebie mówił- posłał mi kolejny uroczy uśmiech, a ja wywróciłam oczami. Odwzajemniłam jego gest i po chwili zaczęliśmy się zbierać za szpitala.
Jak się okazało moja ciocia wyjechała na dwa tygodnie na szkolenie więc mieszkałam sama. Z jednej strony się cieszyłam, bo mam swobodę ale z drugiej strony bałam się tam mieszkać sama, szczególnie przez Natha i moją chorobę.
- dzięki, że mnie podwiozłeś. - już zamykałam drzwi od samochodu gdy nagle Niall złapał mnie za nadgarstek.
- Czekam tu na Ciebie. Nie pozwolę byś siedziała tu sama. Obiecałem, że się tobą zajmę i lekarzowi, I TWOJEJ CIOCI. - cioci? rzuciłam kolejne pytające spojrzenie w jego stronę. - Rozmawiałem z nią, gdy byłaś nieprzytomna. Jak mi nie wierzysz to jej zapytaj. Poprosiła mnie abym się tobą zajął do jej powrotu, bo się o Ciebie martwi.- westchnęłam i poszłam do villi by zabrać swoje rzeczy. Po 10 minutach znów byłam na dole. Niall pomógł mi zapakować rzeczy i kierowaliśmy się do domu One Direction. Będę mieszkać tam dwa tygodnie. Ja i pięciu sławnych chłopaków. Co z tego wyniknie? Czy powiem Niallowi prawdę o mojej chorobie? Muszę to wszystko przemyśleć.
Dalej.
Słyszę stłumione dźwięki, jakby próbowały się przedrzeć przez barierę dźwiękoszczelną. Spróbuje otworzyć oczy. Sprawia mi to ogromny kłopot ale w końcu daje radę. Wdziera się do mojego umysłu przerażająca jasność. Po chwili obraz staję się ciemniejszy i bardziej wyraźny. Jestem w szpitalu.- Zaraz, zaraz... co przy moim łóżku robi Harry?- ma zamknięte oczy. Próbowałam się jeszcze rozejrzeć po pokoju. Nic nadzwyczajnego, łóżko, mała metalowa szafka, blado-niebieskie ściany, białe płytki i okno po lewej stronie od łóżka. Słońce pnie się ku zachodowi.- długo byłam nieprzytomna- Postanowiłam obudzić Stylesa. Szturchnęłam go dłonią w udo.
-Olivia, nareszcie...- teraz zauważyłam zmęczenie na jego twarzy - jak się czujesz?- kąciki jego ust powędrowały ku górze sprawiając, ukazując małe dołeczki w policzkach. Ulga i życzliwość biły od niego z kilometra.
- Bywało lepiej. A tak właściwie co ty tu robisz? Ile byłam nieprzytomna? Gdzie Niall?- zadawałam mu masę bezsensownych pytań. Próbował zachować powagę, ale gdy spytałam, czy wszystkie sale mają z widokiem na szpitalny śmietnik wybuchnął śmiechem.
- Spałaś dwie doby. Kazałem Horanowi pójść do domu, by się przespał. Siedział u Ciebie ciągle. Zaproponowałem, że ja się tobą zaopiekuje, a on niech trochę odpocznie. - 48 godzin?! Boże nie wiedziałam, że aż tyle. Na wieść o Horanie ulżyło mi.
- A nic mu nie jest? - to mnie dręczyło najbardziej. Pozwoliłam, by zaryzykował dla mnie życie. Potem siedział przy mnie cały czas i się obwiniał.
- Jest obolały i posiniaczony. Ma lekko zmasakrowany nos ale to nic poważnego. Trzyma się chłopak.- posłał mi kolejny ze swoich uśmiechów. Odwzajemniłam jego gest. Byłam już teraz spokojniejsza. Ważne, że nic mu nie jest.
- Harry możesz wracać już... Olivia? Obudziłaś się? - Do pomieszczenia wpadł blondynek. Wydawał się pozbawiony całej swojej radości. Rany na jego ciele były jeszcze świeże. Dopiero gdy zauważył, że jestem już w pełni świadoma uśmiechał się najszerzej jak tylko mógł.
-Tak też Cię miło widzieć.- próbowałam usiąść ale ból w mojej czaszce odmawiał wykonywania tej czynności. Niall od razu podszedł do mnie bliżej i kazał mi spokojnie leżeć. Musnął też delikatnie swoimi wargami mój policzek co wywołało u mnie dreszcz. Przyjemne ciepło zapanowało w moim ciele.
-Odpoczywaj.- wyszeptał mi delikatnie do ucha. Znów czułam jego zapach. Zmysłowy i delikatny. Uśmiechnęłam się nieznacznie próbując ukryć rumieniec na mojej twarzy.
- To ja was zostawię. Musicie sobie wytłumaczyć parę rzeczy. Potem przyjadę z resztą. Do zobaczenia Oli!- wykrzyknął na pożegnanie Hazza. Uśmiechnęłam się szeroko i po chwili skierowałam wzrok na Nialla. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały poczułam przyjemny dreszcz. Zatracanie się w jego tęczówkach było takie przyjemne. Jedyne w swoim rodzaju.
- Potrzebujesz czegoś? Picia, jedzenia?- martwił się o mnie.
- Umieram z głodu ale u mnie to codzienność- posłałam mu szeroki uśmiech, a on wpatrywał się we mnie, jakby studiował moje ciało milimetr po milimetrze. Ja również nie próżnowałam. Przeszywałam go wzrokiem. Takie sytuacje strasznie mnie krępowały, jednak przy nim czułam się komfortowo. Zupełnie jakbym znała go już wiele lat.
Długo milczeliśmy. Wpatrywaliśmy się w siebie i nieznacznie uśmiechaliśmy. W końcu zdecydowałam zacząć rozmowę.
-Jak się czujesz?- rzucił mi pytające spojrzenie a ja wskazałam ręką na jego siniaki i nos.
-Aaa... to nic. Taki zawód twojego wybawcy.- na jego policzki wdarł się niemały rumieniec, a ja ciągle posyłałam mu szerokie uśmiechy. Odpowiadał mi tym samym.
- Jak zawsze mnie ratujesz. - wywróciłam wymownie oczami- ale naprawdę dziękuję. Bałam się. To było jedyne rozwiązanie. Nie wciągałabym Cię w to wszystko-spuściłam wzrok i przyglądałam się spranej pościeli. Niall usiadł na moim łóżku i pociągnął mój podbródek ku górze. Teraz dopiero zauważyłam, że byliśmy niebezpiecznie blisko siebie. Przybliżył się do mnie jeszcze bardziej. Nie protestowałam, a powinnam. Stykaliśmy się nosami. Spojrzał mi głęboko w oczy i wyszeptał:
- Mów mi Horanmen.- zaczęłam się głośno śmiać. On wie jak rozluźnić atmosferę. Zawtórował mi Niall, więc oboje byliśmy pogrążeni w głębokiej głupawce.- A tak na prawdę to się o mnie nie martw. Zawsze możesz na mnie liczyć. Po chwili do mojej sali wszedł lekarz.
- Przepraszam, czy mógłby pan nas zostawić samych. Chciałbym porozmawiać z pacjentką na osobności. - Horanmen skinął głową w geście zgody i już znikał za drzwiami, gdy odwrócił się w moją stronę, puścił oczko i przybrał pozę supermena. Wyszedł- wyleciał,never mind- tak z pokoju. Znowu zaczęłam chichotać. Po chwili jednak przybrałam na powadzę.
- Zrobiliśmy badania i wykazały one złą pracę mózgu. Grozi pani niedokrwienie. Powinnaś się od teraz bardzo oszczędzać. Najlepszym rozwiązaniem jest unikanie stresowych sytuacji. Miewa pani migreny, zgadza się?- nie umiałam się wysłowić. Patrzyłam na lekarza wielkimi oczyma i co chwile otwierałam usta, by coś powiedzieć lecz żaden dźwięk z nich się nie wydobywał. Przytaknęłam jedynie i czekałam na dalszą opinie doktora.- Tak jak myślałem. Gdyby takie bóle powtarzały się częściej proszę mnie poinformować.
- Czy to coś poważnego?- w końcu zdobyłam się na pytanie. Bałam się odpowiedzi.
-Niestety tak. Wykryliśmy to w porę więc jest szansa uleczenia. Ale musimy być ostrożni, by choroba naczyniowa mózgu się nie pogorszyła. Może pani dostać udaru. Wtedy najgorszą przyczyną będzie śmierć. - na słowa o śmierci ledwo nie straciłam przytomności.
-On wie?- wskazałam na blondyna stojącego w korytarzu. Lekarz posłał w moją stronę współczujące spojrzenie. Nie wiedziałam co myśleć, byłam kompletnie skołowana.
- Nie. Czy chce pani abym z nim o tym porozmawiał?
-NIE!- prawie krzyknęłam. Emocje nade mną górowały. Muszę zachować spokój. Nic po sobie nie dać poznać. Udawać, że wszystko jest dobrze. - Proszę poinformować jedynie moją ciocię.- doktor przytaknął. Dał mi swoją wizytówkę i smętnym krokiem zaczął wychodzić z sali. Odwrócił się w moją stronę i dodał
-A zapomniałbym. Przyniosę pani wypis i może pani wrócić do domu. - zawołał skinieniem ręki Nialla, a ten podbiegł jak najszybciej mógł. Stresował się odkąd usłyszał mój krzyk. - Powierzam Ci zadanie. Masz pilnować, by przez dwa dni nic nie robiła. Musi się oszczędzać. Opiekuj się nią.- Horan posłał mu lekki uśmiech i podał rękę na pożegnanie. Znowu zostaliśmy sami.
- Powiesz mi co powiedział doktor i czemu krzyczałaś?- halo Ziemia do Olivii, Niall do Ciebie mówi. Ocknęłam się.
- Kazał mi się oszczędzać. A krzyczałam na wieść, że to ty masz się mną opiekować.- wystawiłam mu język a on się wyszczerzył.
- Nowa misja dla Horanmena -Opieka nad nieznośną Oliv- Przyjąłem- zaczęliśmy się śmiać, po raz setny dzisiaj. Z Niallem nie da się zachować powagi.
-Oliv? - rzuciłam w jego stronę pytające spojrzenie.
- No tak. Wymyśliłem takie zdrobnienie. Pewnie wiele osób tak do Ciebie mówi.- pokiwałam przecząco głową
- Mówią Olivia albo Oli. Pierwszy raz ktoś do mnie tak powiedział.
- To od dziś ja tak będę na Ciebie mówił- posłał mi kolejny uroczy uśmiech, a ja wywróciłam oczami. Odwzajemniłam jego gest i po chwili zaczęliśmy się zbierać za szpitala.
Jak się okazało moja ciocia wyjechała na dwa tygodnie na szkolenie więc mieszkałam sama. Z jednej strony się cieszyłam, bo mam swobodę ale z drugiej strony bałam się tam mieszkać sama, szczególnie przez Natha i moją chorobę.
- dzięki, że mnie podwiozłeś. - już zamykałam drzwi od samochodu gdy nagle Niall złapał mnie za nadgarstek.
- Czekam tu na Ciebie. Nie pozwolę byś siedziała tu sama. Obiecałem, że się tobą zajmę i lekarzowi, I TWOJEJ CIOCI. - cioci? rzuciłam kolejne pytające spojrzenie w jego stronę. - Rozmawiałem z nią, gdy byłaś nieprzytomna. Jak mi nie wierzysz to jej zapytaj. Poprosiła mnie abym się tobą zajął do jej powrotu, bo się o Ciebie martwi.- westchnęłam i poszłam do villi by zabrać swoje rzeczy. Po 10 minutach znów byłam na dole. Niall pomógł mi zapakować rzeczy i kierowaliśmy się do domu One Direction. Będę mieszkać tam dwa tygodnie. Ja i pięciu sławnych chłopaków. Co z tego wyniknie? Czy powiem Niallowi prawdę o mojej chorobie? Muszę to wszystko przemyśleć.
Dalej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)