Ja i pięciu "wspaniałych" -Opowieść nie tylko o One Direction. Jest to historia dziewczyny, która zakochuje się w aniołach show- biznesu. Początki różnią się od tego, co dzieje się teraz. Opowiadanie powraca w nowej, ulepszonej formie.

niedziela, 29 czerwca 2014

16.


*Miesiąc później*

Londyn, Kawiarnia Happines

   Siedziałam właśnie w pobliskiej kawiarni, parząc świeżą i aromatyczną kawe dla klientów Happines. Po powrocie z LA zaczęłam pracę, by zająć się czymś innym niż ciągłym przesiadywaniem z 1D. Wyjazd z nimi  był jedną z najlepszych rzeczy w moim życiu. Ciągle mam w głowie każdy szczegół. Po moim feralnym pocałunku z Harry'm nic więcej się nie wydarzyło. Dalej spotykał się z perfekcyjną Ashley. Starałam się unikać ich jak ognia, gdziekolwiek Harry miał być, tam nie było mnie. Raz nawet uciekłam z własnej domówki, by tylko się z nim nie spotkać. To robi się żałosne ale nie chce być piątym kołem u wozu. Chłopcy wiedzą, że coś jest nie tak, ale nie powiem im przecież co zaszło między mną a Harry'm. Zachowywaliśmy się niczym para nastolatków. Wypierałam tamten wieczór z mojej głowy, niestety ciągle o tym myślałam. Nawet teraz widzę te zielone, kocie oczy...ehhh. Ale zaraz, zaraz, co on tu robi?! Wchodzi tu z swoją ukochaną, która chodzi  zwykle z wielkim, odkrytym dekoltem i spódniczką ledwo zakrywającą tyłek, tym razem jednak ubrana była bardzo stosownie, w różową bluzkę i obcisłe jeansy. Wyglądali jak wzorowa, kochająca się para. Nie mogłam się z nią równać. Nie chciałam tego nawet. Szybkim susem pobiegłam na zaplecze, by mnie nie zauważyli. O mojej pracy widział tylko Niall i Zayn. Niestety los chciał, że wpadłam na drugą kelnerkę i narobiłam niemałego hałasu. Wszystkie oczy skierowane były na mnie, szczególnie palące były te zielone, patrzące z rogu kawiarni, przeszywające mnie na wskroś. Chciałam wziąć nogi za pas i wiać gdzie pieprz rośnie. Nie wspomniałam jednak, że nie zarabiałam jedynie na byciu kelnerką ale co godzinę ja i Max za zmywaka dawaliśmy mały koncert. Śpiewaliśmy dwie lub trzy piosenki, bawiąc przy tym ludzi znajdujących się w środku. Właśnie teraz przyszedł czas na występ, a ja tak bardzo nie kontaktowałam się ze światem. Na siłę Max zabrał mnie na scenę i postawiliśmy dwa krzesła tyłem do siebie. Kurt zaczął grać, a my śpiewaliśmy jak zaklęci [KLIK]. Wymyśliliśmy świetną aranżację, jednak ledwo mogłam śpiewać czując w całym pomieszczeniu perfumy jednego z członków One Direction. Nie chciałam patrzeć w tamtą stronę, jednak ciekawość była silniejsza. Nasze spojrzenia skrzyżowały się, patrzył na mnie z otwartą buzią, ledwo powstrzymałam się od łez.  Moje emocje wezbrały na sile, skupiłam się na piosence i na głosie Max'a. Scena pochłonęła mnie bez opamiętania i po trzech piosenkach i aplauzie na stojąco zeszłam ze sceny i wróciłam do pracy. Tak jak niespodziewanie Harry i Ashley znaleźli się w kawiarni, równie szybko zniknęli z jej murów. 

Mieszkanie Olivii

   Po całym dniu pracy, postanowiłam udać się pod prysznic i odpocząć, oglądając TV. Oglądałam jakieś durne reality show, gdy zadzwonił mój telefon, gdzieś z końca mieszkania. Miałam nawyk, zostawiania go w dziwnych miejscach, ostatnio znalazłam go w piekarniku. Pędem udałam się za dźwiękiem, który zaprowadził mnie do łazienki. Tym razem leżał sobie bezpiecznie na parapecie. Odebrałam połączenie, nie patrząc kto dzwoni i to był mój największy błąd. 
-Cześć Olivia, dawno nie rozmawialiśmy, więc postanowiłem zadzwonić.- po drugiej stronie słuchawki, był zalany w trupa Harry. Była dopiero 20, a on już tak baluje i teraz do mnie wydzwania. 
- Harry, jesteś narąbany w trzy dupy, pójdź spać, pogadamy jutro...- starałam się do zbyć, by nie nagadał mi kolejnych głupot. Już otwierałam usta, by wypowiedzieć kolejne słowa, tym razem ostrzejsze, jutro nic nie bd pamiętał, a co mi tam, jednak Harry usilnie czegoś chciał. 
-Czeekaajj! Mam taką malusieńką prośbę, przyjedź tu, po mnie. Jestem w naszym ulubionym klubie, proszęę.- zbyt długo przeciągał samogłoski, a w połączeniu z jego chrypą, wywoływało u mnie ciarki. Walczyłam ze sobą, co mam zrobić, ostatecznie zadzwoniłam po Niall'a i razem z nim pojechałam po pijanego Styles'a. 

Londyn, The Lemon Club

-Wróciłaś po mnie! Moja ukochana Oliv i mój słodziutki Niall! Kocham Was!- zadowolony Harry, krzyczał do nas jak opętany. Alkohol zdecydowanie nie jest dla niego. 
- Harry, ogarniaj się, jedziemy do domu.- zagroziłam mu, jednak on miał to gdzieś. Uparł się, że póki ze mną nie zatańczy, nigdzie się nie ruszy. Z racji tego, że był już tak pijany, nie ciągnął mnie do clubu, tylko gibał się po chodniku, ledwo utrzymując równowagę, lekko zaczęłam się z nim wygłupiać i wpakowałam go wraz z blondynem do samochodu. Niestety musiałam siedzieć, wraz z loczkiem z tyłu, bo gdy chciałam odjeść, zrobił minę, jakby miał się zaraz popłakać. Po niecałych pięciu minutach, spał na moich kolanach, lekko pochrapując. 
- Dzięki, że pojechałeś ze mną Niall. Nie wiem co go naszło, na to, by do mnie zadzwonić. Często mu się zdarza, być w takim stanie?- byłam zaciekawiona, czemu nie było z nim Ashley. Harry zawsze wydawał mi się porządny i nie spodziewałam się, że może tak zabalować. 
- Niestety coraz częściej. W ciągu tego miesiąca to już piąty raz. Ashley przestała z nim wychodzić do klubów. Nas niestety nie słucha, więc wychodzi kiedy chce i wraca kiedy chce. Jak to Harry.- niezupełnie rozumiałam, co mówił do mnie blondyn. Nasza mała wyprawa ratunkowa, zajęła trochę czasu i sama chętnie bym poszła spać. Jednak już mieliśmy wysiadać. Niall poszedł po Zayn'a, a ja delikatnie wyjęłam loczka z samochodu. Pomogłam chłopakom zaprowadzić go do pokoju, zdjęłam mu buty i koszule i delikatnie poprawiłam opadające na czoło włosy. Był taki słodki, kiedy spał. nagle podniósł zaspane oczy i spojrzał wprost w moje. 
-Dzięki. - wyszeptał ledwo słyszalnie, rozpoznałam co mówił, po ruchu jego malinowych warg. Olivia, nie myśl o tym! 
- Nie ma za co, dobranoc Harry. - złożyłam delikatny pocałunek na jego czole jednak gdy wychodziłam z pokoju, Styles delikatnie zawołał moje imię. 
- Zostań tu, ze mną, tylko ten jeden raz. Proszę. - nie umiałam mu odmówić, prowadziłam ze sobą wojnę. Wiem, że ma dziewczynę i że strasznie mnie zranił ale nadal był moim przyjacielem. Weszłam delikatnie na miękki materac i położyłam się w odpowiedniej odległości. Niestety, zostałam brutalnie przyciągnięta przez chłopaka. Leżałam do niego plecami, a on obejmował mnie w pasie. Było mi niekomfortowo ale bardzo przyjemnie. 
-Dobranoc Oliv.- wyszeptał wprost do mojego ucha, co wywołało ciarki na moim ciele. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w oddech Hazzy, który łaskotał mnie w kark. Po paru minutach usnęłam z wykończenia. 

   Obudziłam się bardzo wypoczęta. Dzisiaj sobota, więc miałam wolne. Jednak coś mi nie pasowało. Nie wiedziałam do końca, gdzie się znajdowałam. Dopiero po chwili wróciły do mnie wspomnienia poprzedniego wieczora. Delikatnie się obróciłam i ujrzałam pogrążonym w głębokim śnie Hazze. Delikatnie wygramoliłam się z łóżka i zabrałam swoje rzeczy. Pobiegłam najciszej jak mogłam na dół. Chciałam szybko wrócić do domu. Ubrałam buty i szłam na nogach do mieszkania. Miałam w głowie nie mały mętlik. Nie miałam jednak ciły myśleć o tym wszystkim. Usłyszałam dźwięk sms'a, który uratował mnie od samodestrukcji.

Od:Niall 
Czy ja też muszę zadzwonić do Ciebie w środku nocy pijany, byś się mną tak zaopiekowała? :c Mogłaś chociaż zostać na śniadaniu. xoxo

Do:Niall
Nie chciałam robić kłopotu :)) A co do opieki, to przecież masz od tego Zayn'a!

Od Niall:
Zen to co innego, ja tam wolę Ciebie. Tak więc, gdy już wszystko wyjaśnione, co powiesz na małą imprezkę z nocowaniem? Tym razem śpisz ze mną! xx 

Do: Niall
Z miłą chęcią przyjdę, a co do nocowania to się zastanowię. Do zobaczenia xoxo

   Wymieniliśmy jeszcze kila sms'ów, gdy dotarłam do domu, przebrałam się w świeże ciuchy i poszłam na jakieś zakupy spożywcze. Po drodze wpadłam na kawę i zadzwoniłam do Sam. Dalej się kumplowałyśmy, a ona miała niedługo wpaść do mnie do Londynu. Strasznie się cieszyłam, uwielbiałam spędzać z nią czas w LA. To jedyna osoba, z którą mogę pogadać o wszystkim. Zdałąm jej szczegółowe relacje z wczorajszego wieczoru i kibicuje mi abym w końcu wiedziała co zrobić. Ucałowała mnie i kazała dbać o siebie. O mały włos, a zapomniałabym o wizycie w klinice. 

  Stałam w kolejce do doktora Parkera, który miał zrobić mi wszystkie kontrolne badania. Chwile później siedziałam już na białym fotelu w gabinecie lekarza. Wypytał mnie o stan zdrowotny i psychiczny po czym przeszedł do swojej pracy. Wszystko minęło szybko i bezboleśnie, a niecałe trzydzieści minut później miałam już wyniki badań. Okazało się, że mój stan zdrowia znacznie się poprawił, jednak ciągle mam unikać stresu, niekomfortowych dla mnie sytuacji i takich tam. Z ulgą wypisaną na twarzy wróciłam do domu, spakowałam ubrania na zmianę,  chipsy i marchewki dla Lou i udałam się do domu chłopaków.

Dom One Direction 


Mała impreza w znaczeniu chłopców, to jedyne 100 osób lub więcej. Cały dom wypełniony był ludźmi, dudnienie basów wywoływało niemiłe uczucie w podbrzuszu, a ja wraz z moimi chipsami i torbą przeciskałam się między spoconymi ciałami. Gdy dotarłam na górę, lekko mi ulżyło. Nie było tu tłoku, zostawiłam więc swoje rzeczy w pokoju gościnnym i zamknęłam go na klucz. Zeszłam na dół poszukać kogoś znajomego. Moim oczom ukazał się Zayn wywijający z jakąś blond pięknością i  Harry z Ash całujący się po kątach, na samą myśl o wczorajszym wieczorze, paliły mnie policzki i osiągałam najwyższy stopień frustracji widząc obok niego tą wywłokę. Tu nie musi ratować swojej reputacji, więc chyba naprawdę między nimi iskrzyło. Udałam się do kuchni, by napić się czegoś. Przypomniała mi się impreza, gdy Nathan mnie zdradził, to wtedy poznałam Niall'a. Oczywiście w kuchni nie mogłam spotkać nikogo innego jak właśnie blondyna, który jadł sobie spokojnie chipsy wraz z marchewkowym kolegą. 
- Heej Louu! Heej Niall! Mam dla Ciebie marchewki! Dla Niall'a mam chipsy! - pisnęłam jak trzynastolatka i przytuliłam ich na powitanie. 
- Kochamy Cię!- Zaczęliśmy się śmiać z suchych żartów Lou, jak opętani. 
- Nawalmy się!- wykrzyczał Liam, wbiegając do pokoju z alkoholem. Wypiliśmy kilka kolejek, co nie było w moim zwyczaju ale jak bawić się to się bawić. Wszyscy byliśmy już dobrze wstawieni, kiedy zaczynał się mały pokaz karaoke. Razem z Lou wskoczyłam na scenę i wydawałam dźwięki, bo śpiewaniem nie można tego było nazwać, w rytm hitów Britney Spears. Resztę tego wieczoru pamiętam, jak przez mgłę. 

                                                                                                                              Dalej.


4 komentarze:

  1. Kocham to popwiadanie! Sorki ze tak późno ale dopiero je znalazlam ~xoxo~

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział sorki ze tak późno ale dopiero je znalazłam nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc wątpię, że doczekasz się kolejnego rozdziału... Ona zawiesiła opowiadanie... Pewnie każdemu jest teraz przykro, ale to jej decyzja i musimy to niestety uszanować. Wielka szkoda, ale mówi się trudno. Niestety nie mogę powiedzieć, że będą inne opowiadania. No będą, ale już nie takie same. W mojej głowie nadal będzie pustka, bo nie wiem co będzie dalej. Jedynie co mogę teraz zrobić, to jest to pogratulowanie autorce tego opowiadania i proszenie, aby je odwiesiła. Nie będę jej prosić, bo na siłę nic jej nie wyjdzie... No przykro mi, i Tobie pewnie także... Ja już kończę, bo i tak pewnie nikt tego nie przeczyta + jest to na pewno bardzo nudne. Dziękuję, jeśli ktoś to przeczyta i żegnam. Pozdrawiam autorkę i życzę weny w kolejnych opowiadaniach. ;')

      Usuń
    2. 26 stycznia 2015 rok, łał nie spostrzegłam się, że czas tak szybko leci. Nie zawiesiłam tego opowiadania od tak sobie, myślałam właśnie, że jestem do dupy i nikt mnie czyta. Jeśli ktokolwiek chce to mogę prowadzić dalej to opowiadanie, będzie może ono troszeczkę zmodyfikowane, bardziej dojrzalsze ale chyba, aż tak się nie zmieniłam. Bardzo gorąco pozdrawiam i mam nadzieje, że nie zawiodę Ciebie ani nikogo innego.

      Usuń